Oświadczenie majątkowe Nawrockiego, czyli stare polskie piekiełko [OPINIA]
Politycy są w stanie każdy temat sprowadzić do absurdu. Teraz obie strony sporu chcą, byśmy emocjonowali się oświadczeniem majątkowym Karola Nawrockiego. A przecież jest kilka istotniejszych dokumentów w sprawie dotyczącej mieszkania i opieki nad starszym człowiekiem, których nie widzieliśmy, a powinniśmy zobaczyć.
Z kłótniami o oświadczenia majątkowe to już taki polityczny rytuał. Ci, którzy muszą je publikować, nawołują do tych, którzy ich w ogóle nie wypełniają bądź wypełniają, ale nie są one publicznie dostępne, by ujawniać.
Ci, których majątek nie jest publicznie znany, zazwyczaj imają się kuriozalnych sztuczek, by znany nadal nie był. Podczas gdy w praktyce z samych oświadczeń majątkowych zazwyczaj najmniej wynika, bo przytłaczająca większość polityków wypełnia je zgodnie ze stanem rzeczywistym.
Niepotrzebna zgoda, ale jest
Politycy Koalicji Obywatelskiej od kilku dni przekonują, że oświadczenie majątkowe kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego powinno być jawne.
Sztab Nawrockiego wczoraj - przytłoczony sprawą seniora, któremu Nawrocki miał pomagać, a ten znalazł się ostatecznie w domu pomocy społecznej - wskazał, że oświadczenie zostanie opublikowane, o ile wyrazi na to zgodę Sąd Najwyższy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Przejęzyczył się w stresie". Nawrocki przejął mieszkanie od 80-latka
Oczywiście argument był absurdalny, bo Nawrocki nie potrzebuje zgody sądu, aby pokazać swój stan majątku - ani nie wynika to z żadnego przepisu, ani nie jest logiczne, by prezes Instytutu Pamięci Narodowej musiał uzyskać czyjąkolwiek zgodę na opublikowanie swojego majątku. Ale pierwsza prezes Sądu Najwyższego na wniosek Nawrockiego odpowiedziała, że zgodę wyraża. A kserokopie oświadczenia, które Nawrocki złożył do sądu, sąd przekazał Nawrockiemu - ot, gdyby akurat zgubił, a chciał ludziom pokazać.
Rzeczniczka Karola Nawrockiego opublikowała już oświadczenie majątkowe szefa. I nic ciekawego w nim nie ma. Co zresztą nie jest zaskoczeniem, bo majątek Nawrockiego jest dziennikarzom mniej więcej znany. Nie jest też on przesadnie szokujący jak na osobę od lat zajmującą ważne stanowiska publiczne, bo Nawroccy mają dwa mieszkania i 48 tys. zł oszczędności. Nawrocki umieścił też w oświadczeniu informację o zapisanym w testamencie 50-proc. udziale w nieruchomości, której właścicielem jest jego żyjąca mama (nie powinien tego robić, ale wypełniający oświadczenia często zawierają w nich więcej informacji niż muszą).
Co powinien pokazać Nawrocki
Politycy kłócą się o oświadczenie majątkowe, tymczasem jest kilka innych dokumentów, które warto byłoby pokazać opinii publicznej i które wydają się w tym momencie istotniejsze.
Po pierwsze, skoro jest spór o zasady sprawowania opieki nad seniorem, od którego mieszkanie nabyli Nawroccy, warto byśmy zobaczyli dokument określający zasady tej opieki. Czy taki w ogóle istnieje? Czy pomoc miała polegać na tym, że Nawrocki będzie panu Jerzemu codziennie przynosił zakupy do domu i doglądał jego stanu zdrowia, czy może po prostu pomoc ograniczyła się do wsparcia w wykupie lokalu komunalnego?
Po drugie, warto byśmy dowiedzieli się - od samego Nawrockiego, a nie od osób trzecich - ile Nawroccy zapłacili za kawalerkę wykupioną od miasta Gdańsk przez pana Jerzego. Czy faktycznie kandydat na prezydenta w 2011 r. pokrył koszty wykupu lokalu, a w 2017 r. zapłacił 120 tys. zł? A może tylko pokrył koszty wykupu i potem nic nie płacił? Znamy już kilka różnych relacji od różnych osób, ale mimo pytań Nawrocki na ten temat się jednoznacznie nie wypowiedział. A powinien, bo to istotny wątek, który udzieli nam odpowiedzi na pytanie, czy Nawrocki za bezcen przejął mieszkanie pokomunalne, czy też kupił je na zasadach, na jakich mógł kupić każdy człowiek.
Ukryte majątki
Spór o oświadczenia majątkowe jest uniwersalny.
W 2021 r. wspólnie z Szymonem Jadczakiem ujawniliśmy wartość majątku Iwony i Mateusza Morawieckich. Według naszych ustaleń majątek premiera i jego żony - w samych nieruchomościach znajdujących się na terenie Polski i majątku wykazanym przez Morawieckiego - szacowany był wówczas na około 40 milionów złotych i obejmował pięć mieszkań, trzy domy, kilkanaście hektarów ziemi oraz zgromadzone oszczędności przez premiera (on bowiem składał oświadczenia majątkowe).
Kwestia majątku szefa rządu stała się głośna w 2019 roku, gdy wyszło na jaw, że część majątku nie należy do Morawieckiego, lecz do jego żony.
W odpowiedzi na kontrowersje Jarosław Kaczyński zapowiedział szybkie uchwalenie ustawy, która zobowiązywałaby do ujawniania majątków również przez małżonków, partnerów życiowych oraz dorosłe dzieci osób pełniących funkcje publiczne.
Ale uchwalona ustawa została skierowana do Trybunału Konstytucyjnego przez prezydenta Andrzeja Dudę w październiku 2019 roku z powodu wątpliwości co do jej zgodności z konstytucją. Trybunał wątpliwości Dudy podzielił.
Gdy pisaliśmy o majątku rodziny Ziobrów - rzekomo naruszaliśmy prywatność żony Zbigniewa Ziobry, dyrektorki w kontrolowanej przez państwo spółce.
Gdy opisywaliśmy majątek rodziny Tusków - słyszeliśmy, że były wówczas premier nie ma obowiązku publikować oświadczenia majątkowego.
Gdy pisaliśmy o majątku rodziny Hołowniów - sam Hołownia nam groził skierowaniem sprawy do prokuratury, bo nie chciał, by jego majątek był publicznie znany.
Jednocześnie fakt, że ostatecznie dowiedzieliśmy się, co mają poszczególni politycy i ich najbliżsi, nie wywrócił życia do góry nogami.
Podobnie będzie z Nawrockim - dużo gadania, a niewiele będzie z tego wynikać. Bo, tak jak wskazałem, kluczowe pytania i odpowiedzi są gdzie indziej niż w oświadczeniu majątkowym.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski