Ostrzeżenie ofiar pedofila było uzasadnione moralnie
Sprawca nie ma pierwszeństwa przed ofiarą.
Jaką drogą trzeba było dzieci ostrzec, nie wiem - mówi siostra
Małgorzata Chmielewska o sporze wokół opublikowania przez "Gazetę
Wyborczą" informacji o tym, ze oskarżony o pedofilię dyrygent
poznańskiego chóru jest zakażony HIV.
23.02.2004 | aktual.: 23.02.2004 07:08
Podejrzany o pedofilię jest zakażony HIV. Czy prasa ma prawo ten fakt opublikować, aby jego ofiary wiedziały, że powinny się zbadać? - pyta publicystka "Gazety Wyborczej". Siostra Małgorzata Chmielewska odpowiada: "Na pewno ofiary powinny być powiadomione. Jeśli dowiedziały się z prasy, to skandal".
"Cel nie uświęca środków. Wasze działanie może się okazać bardzo szkodliwe, zwłaszcza dla ofiar dyrygenta" - tak oceniał "Gazetę" ks. Arkadiusz Nowak, który od lat zajmuje się chorymi na AIDS. To, co należało zrobić? - pyta publicystka gazety.
"To, co mówi ks. Nowak, jest argumentem. Dziennikarze powinni sprawdzić przed opublikowaniem tekstu, czy nie można zawiadomić inaczej ofiar. Z jednej strony, ofiary powinny być chronione, a więc powinny wiedzieć, co im grozi, z drugiej strony, ogłaszając to w prasie, doprowadziliście państwo to stygmatyzacji tych dzieci. Pytanie jest takie: w jakim celu to dziennikarze zrobili - czy aby przestrzec ofiary, czy aby mieć newsa? Czy dziennikarze wykorzystali wszystkie ludzkie metody nakłonienia lekarzy, aby to oni zawiadomili ofiary?" - odpowiada na łamach "GW" siostra Małgorzata Chmielewska.
Jak dziennikarze powinni w tej sytuacji postąpić? "Ostrzeżenie ofiar było uzasadnione moralnie. Sprawca nie ma pierwszeństwa przed ofiarą. Jaką drogą trzeba było dzieci ostrzec - nie wiem" - mówi gazecie siostra Chmielewska. (PAP)