Ostrzeżenia o zamachu bronią chemiczną w Europie. Ekspert: Nie jesteśmy na to przygotowani
Brytyjski minister ds. bezpieczeństwa, Ben Wallace poinformował o tym, że terroryści Państwa Islamskiego mogą planować zamach z użyciem broni chemicznej. Zdaniem eksperta ds. terroryzmu Andrzeja Mroczka, taki atak jest prawdopodobny, a społeczeństwo i państwo są na to słabo przygotowane. - Potrzebna jest edukacja - apeluje.
O zagrożeniu atakiem chemicznym Wallace poinformował w wywiadzie dla niedzielnego wydania dziennika "The Times". Minister przypomniał, że w lutym w Maroku policja odkryła laboratorium dżihadystów związane z produkcją broni chemicznej i biologicznej, zaś ostrzeżenia o możliwym użyciu broni chemicznej w Europie wysuwał już Europol. Jak mówi w rozmowie z WP Andrzej Mroczek, ekspert Centrum Badań nad Terroryzmem z Collegium Civitas i City Security, jeśli takie informacje podaje się publicznie, to rzeczywiście "coś jest na rzeczy".
- Jeśli weźmiemy pod uwagę dostępność chemicznych środków bojowych, takich jak sarin, to jak najbardziej jest to realne. Tym bardziej, że Państwo Islamskie weszło w posiadanie niezlikwidowanych zasobów tej broni w Syrii. Źródła takich gazów jak iperyt czy sarin, pozostałe z czasów II wojny światowej, istnieją też w Europie, również w Polsce, zakopane w beczkach czy na dnie Bałtyku - mówi były oficer policji i służb specjalnych. Dodaje, że ze względu na to, że Państwo Islamskie przyjęło w swoje szeregi byłych działaczy reżimu Saddama Husajna i ma specjalistów od doświadczonych w takich operacjach, grupa ma możliwości by przemycić materiał na teren Europy i dokonać śmiercionośnego ataku.
O zagrożeniu użyciem przez terrorystów broni masowego rażenia mówi się od dawna jako o najczarniejszym ze scenariuszy. O możliwości takiego zamachu mówił w listopadzie 2015 roku francuski premier Manuel Valls. Z kolei szef Centrum Nieproliferacji Broni Masowego Rażenia NATO Wolfgang Rudischhauser ostrzegał, że Daesz mają ekspertyzę i zdolności, by dokonać ataku bronią ABC (atomową, biologiczną lub chemiczną), co odróżnia ją od większości istniejących dotąd organizacji terrorystycznych. Najgłośniejszy atak terrorystyczny z użyciem broni chemicznej miał do tej pory miejsce w 1995, a przeprowadziła go w tokijskim metrze japońska sekta Aum Shinrikyō ("Aum - Najwyższa prawda"). Zamachowcy weszli wówczas do wagoników metra w porannych godzinach szczytu z plastikowymi torbami wypełnionymi skroplonym sarinem, po czym przebili je i uciekli. Ulatniająca się substancja spowodowała szkody u ponad pięciu tysięcy osób, choć tylko 12 z nich zginęło. Rok wcześniej ta sama grupa rozpyliła sarin na osiedlu w mieście Matsumoto
na osiedlu zamieszkiwanym przez sędziów. Śmierć poniosło wówczas osiem osób.
Zdaniem Mroczka, na możliwość przygotowywania takiego ataku przez ISIS wskazuje fakt, że grupa coraz częściej odchodzi od konwencjonalnych zamachów bombowych i ciągle zmienia metody działania.
- Atak z użyciem takich środków miałby bardzo duży efekt psychologiczny. Tym bardziej, że nie wszyscy potrafią sobie radzić z tego typu zagrożeniem - mówi ekspert, wskazując na przykład Tokio, gdzie reakcja ludzi i ratowników tylko zwiększyło liczbę dotkniętych atakiem.
- W takich przypadkach należy zabezpieczyć takie miejsce i odizolować osoby które zostały poddane działaniu gazu, aby kolejne osoby nie przenosiły go i nierozprzestrzeniały ubraniu czy swoim ciele - wyjaśnia.
Przeciwdziałanie takim zamachom jest tym trudniejsze, że większość używanych do niego gazów jest bezwonna i bezbarwna, zaś stosowane w szczególnie narażonych miejscach (takich jak metro i inne zamknięte pomieszczenia) nie są w stanie wykryć ich przed ich rozpyleniem.
Jak dodaje były oficer służb, o słabym przygotowaniu na ewentualność ataku chemicznego mógł przekonać się osobiście w 2005 roku, kiedy do siedziby telewizji TVN została wysłana groźba ataku z użyciem sarinu w przejściu podziemnym przy warszawskim metrze. - Wtedy okazało się, że tak naprawdę nie potrafimy sobie z czymś takim radzić. Wtedy tak naprędce podejmowaliśmy działania ze strażą pożarną i biurem zarządzania kryzysowego i wypracowaliśmy pewne schematy reagowania. Ale od tamtej chwili niewiele się nauczyliśmy. Nie ma procedur na reagowanie na ten typ ataku terrorystycznego - mówi Mroczek. - Problem ten dotyczy nie tylko miast w Polsce.