Ostry spór pomiędzy PiS i PO. "To forma nacisku"
Sejmowa komisja kontroli państwowej rozpatrywała skargę szefa KPRM na kontrolę NIK dotyczącą organizacji i bezpieczeństwa lotów VIP-ów. Skarga to forma nacisku na Izbę - uważają posłowie PiS. Mamy nadzieję, że NIK nie jest upolityczniony - odpowiadają posłowie PO.
NIK sprawdza organizację wyjazdów i zapewnienia bezpieczeństwa osobom zajmującym kierownicze stanowiska w państwie, korzystającym z wojskowego lotnictwa w latach 2005-2010. Kontrola w Kancelarii Premiera Rady Ministrów trwała od grudnia 2010 r. do czerwca 2011 r. Izba skontrolowała także MSZ, MSWiA, MON, BOR, Dowództwo Sił Powietrznych oraz 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego, który zajmuje się przewozem VIP-ów. Na temat lotów najważniejszych osób w państwie NIK otrzymał też informację z Kancelarii Prezydenta.
"To wyjątek od dotychczasowej, dobrej praktyki"
Skarga złożona do komisji w maju przez szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego dotyczy sposobu prowadzenia kontroli. - W toku tej kontroli doszło do - w mojej ocenie - dość istotnych naruszeń zarówno przepisów, jak i standardów, jak i dobrych praktyk dotychczas stosowanych przez Najwyższą Izbę Kontroli - powiedział komisji szef KPRM. Dodał, że kontrola dot. przewozu VIP-ów była "wyjątkiem od dotychczasowej, dobrej praktyki". Arabski powiedział też, że zwrócił się do komisji, bo jego uwagi do kierownictwa NIK były systematycznie odrzucane, bądź pozostawały bez odpowiedzi.
- W żaden sposób nie komentuję i nie zabieram głosu nt. wyników kontroli, bo takich wyników jeszcze nie ma - podkreślił Arabski.
Kontrolerom Izby Arabski zarzucił naruszenie zasady bezstronności - kontrolę nadzorował wiceprezes Jacek Kościelniak, który w od stycznia do listopada 2007 r. był sekretarzem stanu w KPRM. Szef kancelarii premiera zwrócił też uwagę, że nie udostępniono mu akt z kontroli, kiedy o nie prosił. Zarzucił też NIK przesłuchanie pracownika kancelarii, który odmówił składania zeznań. Według Arabskiego również protokół z kontroli został sporządzony niezgodnie z ustawą o NIK, bo nie zawierał opisu stanu faktycznego.
Prezes NIK odpowiada
Prezes NIK Jacek Jezierski tłumaczył odmowę wglądu do dokumentów tym, że żaden świadek nie może zobaczyć zeznań innych osób, zanim sam nie odpowie na pytania kontrolerów. Zaprzeczył też, by przesłuchiwano świadka po odmowie składania zeznań. Urzędnik odpowiedzialny za organizację lotów VIP-ów - bo o niego chodziło - był dwukrotnie wzywany na przesłuchanie - za pierwszym razem odpowiadał na pytania kontrolerów, dopiero przy ponownym spotkaniu z kontrolerami odmówił składania zeznań.
Jezierski podkreślił, że kontrolowany nie może decydować, kogo i w jakiej kolejności NIK powinien przesłuchać. Zaznaczył też, że od 5 kwietnia osobiście nadzoruje kontrolę w KPRM. Wcześniej rzeczywiście kontrolę nadzorował Kościelniak, ale gdy okazało się, że w regulaminie organizacyjnym KPRM są na tyle nieprecyzyjne zapisy, że potencjalnie mogłoby to wskazywać, że Kościelniak mógł zajmować się lotami VIP-ów, nadzór nad kontrolą przejął Jezierski. Prezes NIK powiedział też, gdyby odpowiadał na pisma z KPRM, mogłoby to być odebrane jako jego ingerencja w postępowanie kontrolne.
- Ta kontrola w szczególny sposób jest objęta nadzorem z mojej strony ze względu na wagę objętych nią spraw. Z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, że po głębokiej analizie wszystkie procedury wymagane od kontrolerów przez ustawę zostały dochowane - podkreślił Jezierski.
Arabski: nie chciałem poznać zeznań
Arabski z kolei podkreślał, że nie chciał się zapoznać z zeznaniami swoich podwładnych, lecz poznać całość dokumentacji. Pytał przedstawicieli NIK, na jakiej podstawie prawnej nie wyłączyli zeznań urzędników kancelarii i nie przesłali mu reszty dokumentów.
Wystąpienia Arabskiego i Jezierskiego wywołały dyskusję posłów PO i PiS. Teresa Piotrowska z PO zwracała uwagę, że prezes NIK, wiedząc o tym, że Kościelniak był ministrem w KPRM, nie powinien był dopuścić do tego, by nadzorował on "choćby przez pięć minut" tę kontrolę. - Mam nadzieję, że niektóre sytuacje uda się wyprostować i uda się też doprowadzić do takiej sytuacji, że również ja będę przekonana, że NIK nie jest w tej chwili organem, który został upolityczniony - powiedziała Piotrowska.
Andrzej Kania (PO) zauważył z kolei, że w ścisłym kierownictwie NIK "dziwnym trafem jest trzech ministrów z rządu Jarosława Kaczyńskiego" - Marek Zająkała (b. wiceszef MON), Leszek Kościelniak (b. minister w KPRM) oraz Marek Chodkiewicz (b. wiceszef SKW). Zwracając się do Jezierskiego, Kania pytał: "Czy nie jest pan dzisiaj marionetką w rękach jednej z partii politycznych?". Cytował też jedną z gazet, która napisała, że NIK jest ostatnim bastionem PiS.
- Ta kontrola dotyczy najbardziej tragicznego i bolesnego wydarzenia, jakie dotknęło Rzeczpospolitą Polską. Pan powinien stanąć niemalże na baczność, otworzyć wszystkie szuflady i wszystkie drzwi i umożliwić rzetelne przeprowadzenie tej kontroli" - mówiła Jadwiga Wiśniewska (PiS) do szefa KPRM, nawiązując do katastrofy smoleńskiej. "Dzisiejsze posiedzenie komisji ma na celu jedno: naruszenie niezależności NIK. Pana skarga jest formą nacisku na NIK - mówiła.
Robert Telus (PiS) uważą, że skarga do komisji "była w ogóle bezzasadna". "Ona pana jeszcze bardziej pogrąża w tej całej sprawie" - powiedział zwracając się do Arabskiego.
"Prawdziwa cnota kontroli się nie boi"
Obecny na posiedzeniu komisji europoseł PiS Janusz Wojciechowski (prezes NIK w latach 1995-2001) podkreślając, że "prawdziwa cnota kontroli się nie boi", powiedział: "Interwencję w trakcie kontroli uważam za niedopuszczalną. Te połajanki pod adresem NIK, które dzisiaj padają, uważam za próbę nacisku na NIK i próbę utrudniania tej kontroli".
3,5-godzinne posiedzenie komisji skończyło się bez przyjęcia stanowiska. Posłowie odrzucili projekt opinii przygotowany przez PiS, który nie odnosił się bezpośrednio do skargi szefa KPRM, ale wyrażał zaniepokojenie faktem, że urzędnicy kancelarii premiera odmawiają składania zeznań w tak ważnej sprawie.
Nie przyjęto też dezyderatu zgłoszonego przez Mirosława Sekułę (PO; prezesa NIK w latach 2001-2007). Projekt dokumentu uznawał skargę Arabskiego za zasadną i wskazywał nieprawidłowości popełnione przez NIK. Sekuła jednak zapowiedział poprawienie projektu po protestach prezesa NIK i posłów PiS. Zdaniem Jezierskiego projekt Sekuły naruszał konstytucję, bo stanowił niedozwoloną ingerencję w proces kontrolny. Posłowie PiS z kolei zwracali uwagę, że dokument powinno zaopiniować Biuro Analiz Sejmowych, i przypominali, że komisja kontroli państwowej nie ma uprawnień komisji śledczej.