PolskaOstre głazobicie

Ostre głazobicie

Grad kamieni poleciał na wioskę Świerki z pobliskiej kopalni melafiru.

Ostre głazobicie

10.09.2005 | aktual.: 10.09.2005 10:38

– Tak huknęło, jakby wybuchła bomba. Aż wylałam zupę – opowiada Alicja Jackowska ze wsi Świerki. Jej sąsiadka pokazuje wielkie kamienie, które spadły na dach domu po strzelaniu w kopalni. Jeden z nich rozbił okno, drugi wybił dziurę w dachu komórki.

Czwartkowe popołudnie. Ludzie byli w ogródkach, a dzieci właśnie wracały ze szkoły. Dzięki Bogu, że nikomu nic się nie stało, ale poczuliśmy się, jak na wojnie. Tak się nie da dalej mieszkać – narzeka Zofia Bulanda, mieszkająca w Świerkach pod numerem 56.

Kamienie jak bomby Jak to się stało, że kamienie z wyrobiska doleciały aż do oddalonej o 800 metrów wioski? Inspektorzy z Okręgowego Urzędu Górniczego badali okoliczności incydentu. O wynikach śledztwa powiadomią najwcześniej w poniedziałek. W piątek Maciej Orłowski, kierownik Kopalni Surowców Skalnych „Świerki” twierdził, że wszystko odbyło się zgodnie z zasadami sztuki górniczej. Kopalnia zleca te prace firmie zewnętrznej. Mieczysław Foryś z zakładu wydobywającego melafir zapewnia, że firma jest gotowa pokryć wyrządzone szkody. – Tego strachu nikt nie zrekompensuje. Wielkie kamienie latały nam nad głowami jak bomby – gorączkowo opowiada Elianna Antonów. – Zostały naruszone podstawowe zasady bezpieczeństwa. Zawiadomimy o tym wojewodę, który wydał kopalni w Świerkach zezwolenie na wydobywanie kamienia – zapowiada wójt gminy Nowa Ruda Bogusław Rogiński. – Zaalarmujemy sztab kryzysowy. Jeśli zajdzie potrzeba, skierujemy sprawę do prokuratury.

W huku, wśród ciężarówek Odstrzał skał odbywa się w kopalni co dwa tygodnie. Transport urobku trwa bez przerwy. Wielkie ciężarówki jeżdżą przez wieś od szóstej rano do 22. Także w soboty. – Pracę licencjacką pisałam z zatyczkami w uszach – opowiada z gorzkim uśmiechem Joanna Szatkowska. Przy jej domu jest zakręt. Wielkie auta muszą się zatrzymać, by go pokonać. Hałas, smród, pył. I tak na okrągło, od 10 lat. – W budynkach pękają ściany – pokazuje Ewa Postół.

Pracownicy administracji z Jugowa twierdzą, że są gotowi naprawić szczeliny, ale na koszt lokatorów. Ale kto naprawi drogę biegnącą środkiem wsi? Zamiast pobocza ma ona błotne koleiny. Mieszkańcy przemykają nimi, gdy wymijają się ciężarówki z kruszywem. – Nie mamy siły tak żyć. Pora działać – stwierdzili mieszkańcy. Na razie piszą skargi. Udało się im wymóc na kopalni i kłodzkim zarządzie dróg powiatowych obietnicę zmian. Zarząd dróg podpisał z szefami kamieniołomu porozumienie. – Wezmą się do roboty, jak ciężarówka potrąci jakieś dziecko lub kamień rani kogoś – mówi z przekąsem Andrzej Malicki ze Świerków. Mieszkańcy nie wykluczają, że doprowadzeni do ostateczności, zablokują drogę.

Alina Gierak (PIEL)

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)