Ostra polemika po artykule na wp.pl
Do dyskusji między lekarzami a farmaceutami doszło po publikacji artykułu „Aptekarze mają dość bazgrołów lekarzy”. Lekarze usprawiedliwią się, że niedbale wypisywane recepty są zwykle efektem pośpiechu i konieczności wypełnienia zbyt wielu „bzdurnych, ale obowiązkowych” dokumentów. Farmaceuci mówią wprost: – To my ostatecznie dostajemy po tyłku. Bo wszelkie błędy lekarskie, jakie by one nie były, mają swój oddźwięk w aptece.
Agnieszka Niesłuchowska, autorka tekstu, pisała, że pacjenci i aptekarze mają dość nieczytelnych recept, a farmaceuci narzekają, że lekarze mylą dawki i nazwy leków, a także nagminnie zapominają o podpisie, czy też – wpisaniu kompletnego adresu pacjenta. Ponieważ prawo nie przewiduje kar dla niestarannie wypisujących recepty lekarzy, odpowiedzialność spada na farmaceutów.
Lekarz: wypisz aptekarzu 100 recept dziennie, to zobaczysz
Internauta o nicku farmaceutka_jolaskarży się, że to aptekarze ponoszą konsekwencje za odmowę realizacji źle wystawionej recepty. To oni odsyłają bowiem pacjenta z kwitkiem i wysłuchują z jego ust zażaleń odnośnie braku wyrozumiałości.
Gosia, również farmaceutka, pisze, że NFZ niesłusznie rozlicza aptekarzy z błędów na recepcie: – Jakich oni bzdetów się czepiają, to aż przykro się robi. Aby tylko refundację zabrać. A potem wychodzi na to, że farmaceuci czepiają się byle literki. Robią tak, bo to oni ponoszą potem koszty, a lekarzowi NFZ wysyła co najwyżej, upomnienie.
Farmaceutka dzieli się doświadczeniem zawodowym, pisząc, że aptekarz nie może dopisać numeru PESEL ani adresu, może jedynie poprawić źle wypisany. Zdaniem Internautki odsyłanie pacjenta do lekarza niewiele daje: – Często słyszałam potem od pacjenta, że lekarz mówił mu, że się czepiam. Po kontakcie telefonicznym tylko raz mi się zdarzyło, że lekarz poczuł się w obowiązku przyjechać i sam poprawić błąd na recepcie. Najczęściej łaskawie pozwalają przyjść, a raz mi się zdarzyło, że usłyszałam od lekarza, że mogłam nie wydawać leków i mi recepty nie poprawi. Mimo ewidentnie jego pomyłki.
lek.med. pisze, że lekarze są zarówno winni, jak i nie winni zaistniałej sytuacji. Jego zdaniem NFZ ponosi odpowiedzialność za to, że często lekarz zanim wypisze receptę, musi wypełnić dziesiątki różnych dokumentów, które trafiają później do NFZ. Często, zauważa, za dużo pacjentów przypada na jeden szpital. Z powodu pośpiechu zdarza mu się nie postawić pieczątki czy daty.
Zdaniem try, jak się wypisuje kilkaset recept dziennie, nie da się uniknąć pomyłek. Nie ma bowiem bezbłędnych ludzi. Zgadza się z nim arek: – Wypisz, drogi aptekarzu, 100 recept dziennie, to zobaczysz.
Wielu aptekarzy uważa, że rozwiązaniem problemu byłoby wprowadzenie elektronicznej procedury wypisywania recept. Niestety, jak zauważają, obecnie w państwowych przychodniach nie widać nawet jednego komputera.
Przychodzi gość do apteki
anowipisze, że lekarze często wypisują recepty niedbale, a cierpi na tym pacjent. Zdarzyło jej się otrzymać receptę na specjalne mleko dla dziecka, gdzie nie uwzględniono dawkowania, a w tym przypadku aptekarz może wydać tylko dwa opakowania, a nie na przykład sześć, jak było zapisane: – Innym razem na recepcie nie było wszystkich pieczątek i niestety musiałam zapłacić za lekarstwo całą kwotę.
Szczepek dowcipkuje z całej sprawy: – Przychodzi gość do apteki i daje pani magister receptę. Kobitka czyta "CCNPCMJDMJSINS"; co to takiego? Nie ma pojęcia, ale pod ręką jest Czesio, magazynier. Czas na konsultację. Pan Czesio bierze receptę, przygląda się chwilę, wyjmuje z jednej z szaf butelkę syropu… Po wyjściu interesanta przychodzi czas na wyjaśnienia. – To doktor Mietek – wyjaśnia pan Czesio. Prosta sprawa. Napisał „Cześć Czesiu, nie mam pojęcia, co mu jest. Daj mu jakichś syrop i niech sp….a”.
Anna Sztandera, Wirtualna Polska