PolskaOstatnie słowa Polaka zabitego w Kanadzie

Ostatnie słowa Polaka zabitego w Kanadzie

Ostatnie słowa Polaka zabitego w Kanadzie
Źródło zdjęć: © PAP
05.02.2009 13:42, aktualizacja: 05.02.2009 14:35

"Oszaleliście?", "zostawcie mnie w spokoju" - to jedne z ostatnich słów wypowiedzianych przez Roberta Dziekańskiego, który w 2007 r. zginął po porażeniu paralizatorem przez policję na kanadyjskim lotnisku w Vancouver. Jak ustalił serwis tvp.info, dopiero teraz zostały one po raz pierwszy przetłumaczone na język angielski. W sprawie mają być też przesłuchani kolejni świadkowie.

Słowa Polaka są znane dzięki amatorskiemu nagraniu wykonanemu przez jednego ze świadków. Było ono znane śledczym, ale do tej pory nie przetłumaczono tego co mężczyzna mówił w ojczystym języku. To m.in. wynik tego, że długo pracowano nad poprawieniem jakości nagrania.

- To bardzo ważny dowód, bo po raz pierwszy mogliśmy usłyszeć słowa, które Polak wypowiedział tuż przed śmiercią - mówi tvp.info Chris Freimond, rzecznik komisji Braidwooda, która bada sprawę śmierci Dziekańskiego.

Przed komisją zeznawał tłumacz Kris Barski, który relacjonował co mówił Polak na nagraniu. Z jego słów wynika, że nasz rodak był podenerwowany, ale dobrze wiedział co się z nim dzieje. Dziekański na widok zbliżających się do niego policjantów miał wykrzyknąć: "zostawcie mnie w spokoju!", "odejdźcie" i "oszaleliście?". Wcześniej dopytywał jak długo ma jeszcze czekać i dlaczego nie chcą go wypuścić. W pewnym momencie się zdenerwował i zaczął mówić, że "pozwie wszystkich".

Na filmie słychać też jak Polak płacze, gdy jest skuwany i rażony paralizatorem.

Przesłuchania w sprawie Dziekańskiego zakończą się w przyszłym tygodniu. Od poniedziałku do środy będą zeznawać m.in. pracownicy linii lotniczych, administracji lotniska w Vancouver i naoczni świadkowie zdarzenia.

Do tragedii doszło w październiku 2007 r. Polak, który do Vancouver przyjechał odwiedzić matkę, nie znał języka angielskiego i nie umiał wydostać się z lotniska. Po ponad 10-godzinnym oczekiwaniu był tak wyczerpany, że próbował przekroczyć bramkę i z nie wiadomych przyczyn rzucił w przesuwane drzwi krzesłem. Gdy na miejsce przybyła policja poraziła Polaka paralizatorem. Mężczyzna zmarł na miejscu.

Karolina Woźniak

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także