Ostatnie pożegnanie Michaela Jacksona
W hali Staples Center w Los Angeles zakończyła się uroczystość pożegnalna zmarłego 25 czerwca Michaela Jacksona. Uczestniczyło w niej ok. 17 tys. fanów artysty, a także ponad 3 tys. zaproszonych gości. Kolejnych 6,5 tys. wielbicieli Jacksona śledziło uroczystości w pobliskim Nokia Theater. Na całym świecie transmisję z prawie trzygodzinnej ceremonii oglądały miliony ludzi.
Krótko przed uroczystościami z udziałem gości i widzów na cmentarzu Forest Lawn w Los Angeles odbył się zarezerwowane tylko dla rodziny i bliskich uroczystości żałobne. Następnie ciało Jacksona w złoconej trumnie przewieziono zamkniętymi na ten czas ulicami miasta do Staples Center.
Złotą trumnę z ciałem Jacksona przywieziono rano z cmentarza Hollywood Hills. Wnieśli ją tam ubrani na czarno bracia zmarłego. W hali czekało 20 tysięcy ludzi - zaproszeni goście, w tym największe sławy show businessu i 17 tysięcy fanów, którzy wylosowali bezpłatne bilety na uroczystość. Na wielkim ekranie zawieszonym w hali pokazano m.in. Jacksona wykonującego jedną ze swych młodzieńczych piosenek.
Uroczystości rozpoczęły od występu chóru gospel oraz odczytania słów pożegnania przesłanych przez piosenkarkę Dianę Ross oraz byłego prezydenta RPA Nelsona Mandelę.
Uczestnicy ceremonii otrzymali kolorowe programy wypełnione zdjęciami Króla Popu, na których artyście towarzyszą członkowie jego rodziny, inne gwiazdy muzyki oraz światowi przywódcy.
Artyści i politycy w hołdzie Królowi Popu
Diana Ross podkreśliła, że Jackson był "cenną częścią jej życia". Przesłanie artystki odczytał amerykański piosenkarz Smokey Robinson. Z kolei Mandela nazwał zmarłego "gigantem, legendą w przemyśle muzycznym". - Dziś opłakujemy go razem z milionami fanów na całym świecie - przekazał Robinson słowa byłego południowoafrykańskiego przywódcy.
Czarnoskóra kongresmenka Sheila Jackson-Lee z Teksasu przypomniała działalność dobroczynną zmarłego - Król Popu należał do najbardziej hojnych darczyńców na pomoc dla biednych i dla ubogich krajów Trzeciego Świata. Bojownik walki o równouprawnienie Afroamerykanów, pastor Al Sharpton, podkreślił epokowe znaczenie Jacksona dla obalania barier rasowych w przemyśle rozrywkowym.
Artystę pożegnali następnie Mariah Carey i Trey Lorenz, którzy w duecie wykonali balladę "I'll Be There" z repertuaru zespołu The Jackson Five z 1970 r.
- Michael był największa gwiazdą na ziemi - powiedziała amerykańska wokalistka i aktorka Queen Latifah. Podkreśliła, że na scenie reprezentuje miliony fanów, których zainspirował Michael.
Stevie Wonder pożegnał swego wieloletniego przyjaciela piosenką "Never Dreamed You'd Leave in Summer". - Niezależnie od tego, jak bardzo my potrzebujemy Michaela, Bóg musiał potrzebować go o wiele bardziej - powiedział przed występem.
"Nasze serca bolą"
Jennifer Hudson wykonała słynny przebój Michaela Jacksona "Will You Be There" z płyty "Dangerous". Wieloletnia przyjaciółka Jacksona, aktorka Brooke Shields, nazwała piosenkarza "człowiekiem pełnym troski, uczciwym i kochającym życie". - Nasze serca bolą - powiedziała, wyraźnie wzruszona.
Artystę pożegnał także jego starszy brat Jermaine, który przez lata pełnił najczęściej rolę jego nieformalnego rzecznika. Wykonał utwór "Smile", napisany przez Charliego Chaplina, ulubioną piosenkę Michaela. Jermaine występował z Michaelem w zespole The Jackson Five. Podziękował również w imieniu rodziny zebranym za udział w uroczystości.
Popularny piosenkarz Usher, który tak jak Shields walczył ze łzami, zaśpiewał piosenkę "Gone Too Soon" z albumu "Dangerous". Pod koniec wykonania swego utworu zaczął szlochać; bracia Jacksona podeszli do niego, aby go uspakajać.
Jednym z artystów, którzy pojawili się na scenie, był Shaheen Jafargholi, młody finalista brytyjskiej wersji programu "Mam Talent".
Na zakończenie artyści żegnający króla pop wspólnie zaśpiewali utwór napisany wspólnie przez Michaela Jacksona i Lionela Richie, którego celem było zebranie pieniędzy dla głodującej Afryki, "We Are The World". Następnie razem wykonali "Heal The World" z repertuaru Jacksona.
Chwilę później na scenę wyszli członkowie rodziny artysty. - Michael, kiedy nas zostawiłeś, odeszła razem z tobą część mnie. A część ciebie zawsze będzie żyć ze mną, a także na zawsze z nami wszystkimi - mówił brat gwiazdora, Marlon.
- Był najlepszym ojcem, jakiego można było sobie wyobrazić. Chciałam tylko powiedzieć, że bardzo go kocham - wyznała na zakończenie córka Jacksona, Paris-Michael Katherine, po czym została wyprowadzona przez siostrę Michaela, Janet.
Mimo obaw policji, która zmobilizowała dodatkowe posiłki by zapanować nad tłumami w Los Angeles w dniu pogrzebu, w mieście nie doszło do żadnych incydentów.