Ostatnia bitwa eurosceptyków
Unijny traktat podpisany. W Lizbonie. Jego los rozstrzygnie się gdzie indziej. W Irlandii.
W Lizbonie przedstawiciele 27 państw Unii Europejskiej podpisali- 13 grudnia traktat reformujący. Nie obeszło się bez zgrzytu: na uroczystości zabrakło brytyjskiej delegacji. Premier Gordon Brown złożył swój podpis dopiero kilka godzin później. Traktat to okrojona wersja Konstytucji Europejskiej, którą dwa lata temu w referendach odrzucili Francuzi i Holendrzy. Wprowadza osobowość prawną Unii, co oznacza, że będzie ona mogła ubiegać się o członkostwo w organizacjach międzynarodowych. Powstaną również dwa nowe stanowiska. Unią będzie kierować prezydent. Jego funkcja ma zastąpić system półrocznej prezydencji kolejnych państw Unii. Wybrany zostanie również jeden szef unijnej dyplomacji – przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i bezpieczeństwa. Teraz państwa Unii mają rok na ratyfikację traktatu. Jeszcze w listopadzie trzy kraje zastanawiały się nad referendum. Ostatecznie z tego ryzykownego pomysłu zrezygnowali Duńczycy. Problem ma wciąż Gordon Brown, który zdaje sobie sprawę, że jeśli zgodzi się na
referendum (domaga się tego Partia Konserwatywna), to Brytyjczycy odrzucą traktat.
W Irlandii referendum odbędzie się na pewno. I to właśnie tam eurosceptycy stoczą swą ostatnią bitwę. W Irlandii powstają już specjalne sztaby organizacji pozarządowych przeciwnych dalszej integracji europejskiej. Jest też pomysł, aby utworzyć jeden fundusz na wspólną kampanię przeciwko przyjęciu traktatu. Ważnym tematem tej kampanii w katolickiej Irlandii ma być brak odniesienia do Boga w tekście dokumentu. Eurosceptykom na pewno pomoże to, że podpisanie traktatu odbyło się w klasztorze.
LUC