"Ostatni czas w Polsce to okres wymiotów"
Ostatnia wojna polsko-polska to okres wymiotów - ocenia w wywiadzie dla "Wprost" historyk Norman Davies.
- Jak widziałem tu, przed Pałacem, pochód z krzyżem, to myślałem: "Boże, zaczyna się rewolucja". Ta mobilizacja tłumów, to było groźne - mówi Davies. Jego zdaniem trafne jest porównywanie marszów z pochodniami idących Krakowskim Przedmieściem do nazistowskich marszów z lat 30.
Według niego, pochody pod Pałacem Prezydenckim były nie tyle antyrządowe, co wręcz antyustrojowe. Retoryka tego czasu przypomniała retorykę ruchów wywrotowych. Są ludzie, którzy nie mają zamiaru dojść do celu drogą demokratyczną, tylko przez emocje i rozpalony tłum.
W wywiadzie dla "Wprost" historyk akcentuje, że Polska to kraj "trochę nudniejszy" niż dawniej, ale nadal nie całkiem spokojny. "Polski pacjent", zdaniem Daviesa, fizycznie jest w niezłym stanie. - Polska przeżyła recesję lepiej niż Wielka Brytania. To są raczej choroby psychiczne. Histerie - ocenia brytyjski historyk. Jego zdaniem główną chorobą w Polsce jest histeryczny nastrój opozycji. - Prezydent, premier jak każdy polityk mogą czasem robić błędy. Mogą czasem stracić głowę i powiedzieć parę słów za dużo. Ale to jest zupełnie coś innego niż mówienie, że rząd musi odejść albo że premier knuje z Putinem - twierdzi Norman Davies.
Wielka Brytania nie umiała zrozumieć "histerii PiS-u" - mówi historyk. Według niego lata 2005-2007, czyli rządy Prawa i Sprawiedliwości, były żenującym okresem. Brytyjczycy nie rozumieli, dlaczego premier chciała zaaresztować wicepremiera. Nikt w prasie brytyjskiej nie był w stanie pisać poważnych analiz, bo oni tego nie rozumieli - podkreśla historyk.