Ospała pomoc państwa dla ofiar katowickiej katastrofy
"Rzeczpospolita" pisze, że gdy 28 stycznia
zawaliła się hala MTK, wszyscy deklarowali pomoc. Ale urzędom jej
udzielanie idzie jak po grudzie.
20.03.2006 | aktual.: 20.03.2006 06:54
Z 3 mln zł, które po katastrofie zadeklarowali prezydent, premier i marszałek Sejmu, na rzecz poszkodowanych wydano do tej pory ok. 380 tys. zł - wynika z danych Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Mieczysław Ropolewski z Chorzowa prowadził firmę sprzedającą pasze dla gołębi i miał stoisko w hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Stracił pięć osób - żonę, córkę i zięcia, syna żony z pierwszego małżeństwa i jego dziecko. Pomogli mi Caritas, miasto i dobrzy ludzie. Odebrałem postanowienie sądu, że jestem opiekunem wnuków - siedmioletniej Marlenki i sześcioletniego Kamila. Może teraz ruszy procedura przyznania rent specjalnych dla nich? - mówi.
Na renty specjalne od premiera wciąż czeka czworo dzieci z Opolszczyzny. Wśród nich jest Marek i Ewa Knosala, rodzeństwo z Polskiej Nowej Wsi. Pod gruzami hali stracili rodziców i braciszka Tomka. Ustalono, że akcję pomocy ofiarom katastrofy w Chorzowie koordynuje Urząd Wojewódzki w Katowicach. Wysłaliśmy już do Warszawy dokumenty konieczne do przyznania pomocy - zapewnia rzecznik wojewody opolskiego Jarosław Ostrowski.
Politechnika w Opolu, gdzie studiuje Ewa Knosala, przyznała jej stypendium. Z rodziną skontaktował się kompozytor Zbigniew Preisner, który obiecał pomoc w sfinansowaniu wykształcenia dzieci.
Jan Matys, hodowca gołębi z Opolszczyzny, ciągle leży w szpitalu. Z tej dużej pomocy, którą deklarowano, dostaliśmy niewiele. Tylko z Caritasu, kiedy leżałem w szpitalu, przyszedł do mnie ksiądz i dał tysiąc zł. Gdzie jest te 12 mln zł, które zebrano w akcjach charytatywnych?- pyta z żalem.
Ubezpieczycielem MTK, właściciela hali, był Allianz Polska. MTK miało polisę OC na 5 mln zł. To za mało, aby wszystkim wypłacić odpowiednie odszkodowania. Nie jest wykluczone, że adwokaci pokrzywdzonych będą starać się zająć majątek spółki, a w ostateczności doprowadzić do jego licytacji - informuje "Rzeczpospolita". (PAP)