Osobne tramwaje wodne dla wenecjan i dla turystów
W Wenecji turyści i mieszkańcy zostaną od siebie odseparowani. Będą oddzielne tramwaje wodne dla wenecjan i
dla turystów. Ten najnowszy pomysł władz miasta wywołał ożywioną
polemikę. Nie brak głosów, że to przejaw dyskryminacji.
15.10.2007 | aktual.: 16.10.2007 07:17
Każdego dnia 60 tys. wenecjan wsiada do tramwajów wodnych, by przepłynąć Canal Grande w drodze do pracy, szkoły i na zakupy. Muszą oni tłoczyć się na nabrzeżu, a potem na statkach razem z tysiącami zwiedzających. Dochodzi do napięć, przepychanek i konfliktów.
W zamierzeniu pomysłodawców podział ten ma zostać wprowadzony w odpowiedzi na masowy napływ turystów - ponad 20 milionów rocznie - do miasta i z pilnej potrzeby obrony mieszkańców przed tą falą.
W Wenecji mieszkańcy są dosłownie rozdeptywani przez turystów - twierdzą przedstawiciele ratusza i dlatego postanowili uruchomić od stycznia przyszłego roku tzw. vaporetto wyłącznie dla miejscowej ludności i to po ulgowej cenie. Do tramwaju nr 3 turyści nie będą mieli prawa wstępu. Także tylko dla nich utworzone zostaną specjalne przystanki na nabrzeżu.
Burmistrz Massimo Cacciari przyznaje, że to decyzja w Europie bezprecedensowa, ale i konieczna. Koszty tego przedsięwzięcia szacuje się na 3,5 mln euro.
Prasa włoska podkreśla, że wenecjanie zamierzają "zębami i pazurami" bronić linii nr 3. Tymczasem istniało ryzyko, że w ogóle ona nie powstanie, gdyż projekt ten mógł zostać odrzucony jako przejaw dyskryminacji, zabronionej w Unii Europejskiej.
Władze wybrnęły z tego ustanawiając, że prawo do korzystania z tej linii mają tylko posiadacze specjalnej legitymacji, za którą osoby nie będące rezydentami musiałyby zapłacić 40 euro. To zaś turystom absolutnie się nie opłaca.
Mimo to polemika nie ustaje, o czym świadczy między innymi tytuł w dzienniku "La Stampa", który pisze o "tramwaju w stylu apartheidu".
Sylwia Wysocka