Ośmioro rannych w Serbii wróci we wtorek do Polski
Prawdopodobnie ośmioro rannych w piątkowym
wypadku polskiego autokaru w Serbii powróci we wtorek do Polski
specjalnym samolotem medycznym - poinformował wojewoda śląski,
Zygmunt Łukaszczyk.
Wojewoda zapowiedział też, że będzie wnioskował do ministra infrastruktury o odebranie licencji firmie przewozowej, do której należał rozbity w Serbii autobus. Zrobię to. Kazałem już napisać wniosek służbie transportu drogowego i ten wniosek z miłą chęcią podpiszę - zadeklarował Łukaszczyk. Chce on również zwrócić się do ministra pracy o uruchomienie dodatkowej pomocy dla rodzin ofiar i poszkodowanych w wypadku.
W serbskich szpitalach przebywa jeszcze 12 osób. W poniedziałek po południu służby wojewody informowały, że lekarze wstępnie zgodzili się na przewiezienie do Polski siedmiorga rannych. Późnym wieczorem zdecydowano, że do kraju może wrócić także kolejna osoba.
Mam bardziej optymistyczną wiadomość. Prawdopodobnie będzie to osiem osób, które przylecą we wtorek przed 15.00. Samolot wystartuje z Serbii przed godziną 14.00 - powiedział wojewoda Łukaszczyk w porannym wywiadzie dla Polskiego Radia Katowice.
Poszkodowani mają przylecieć specjalnym samolotem-szpitalem, który będzie wypożyczony w Niemczech przez firmę Signal Iduna ubezpieczającą wycieczkę. Wojewoda pochwalił postawę ubezpieczyciela, który deklaruje pokrycie wszystkich kosztów związanych z leczeniem oraz transportem ofiar i rannych.
Trzy osoby, które mają we wtorek wrócić, są w stanie dobrym, pozostałe w stanie określanym przez lekarzy jako średniociężki; mogą one jednak być transportowane bez szkody dla zdrowia.
Wśród ośmiorga powracających osób trzy to dorośli, którzy zostaną przewiezieni do Szpitala Wojewódzkiego im. św. Barbary w Sosnowcu. Pozostałe osoby to dzieci, czworo z nich trafi do Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka, a jedno do szpitala w Trzebnicy pod Wrocławiem.
Do szpitala im. św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy, gdzie dwa lata temu specjaliści replantacji i transplantacji wykonali pionierski w Polsce przeszczep ręki, trafi 17-letni chłopiec, któremu po wypadku rękę przyszyli serbscy lekarze. Początkowo planowano przewiezienie tam chłopca helikopterem, ostatecznie pojedzie specjalnie przystosowaną karetką.
W sobotę rządowym samolotem do Polski przyleciało 46 osób poszkodowanych w wypadku. Większość z nich opuściła już szpitale.
Spośród ośmiorga dorosłych pacjentów, którzy w poniedziałek po południu przebywali w szpitalu im. św. Barbary w Sosnowcu, jedna osoba opuściła go wieczorem, a dwie mają wyjść we wtorek. Kolejnych czworo pacjentów ma wrócić do domów do środy. Starszy mężczyzna, u którego lekarze wykryli cukrzycę, pozostanie tam do piątku.
Jak powiedział rzecznik sosnowieckiego szpitala Mirosław Rusecki, lekarze przygotowują się na popołudniowy przyjazd kolejnych rannych z Serbii. Na pewno trafią oni na szpitalny oddział ratunkowy, gdzie przejdą pierwsze badania. Dalsze postępowanie będzie zależało od ich wyników oraz od dostarczonej wraz pacjentami dokumentacji - zaznaczył.
Autobus, który wiózł turystów, wojewoda śląski nazwał "śląskim rzęchem". Przypomniał, że ważność przeglądu technicznego autokaru upłynęła 9 lipca, pojazd nie był też zgłoszony do licencji na przewozy międzynarodowe. Łukaszczyk zwróci się do MSWiA, aby przy wyjazdach zagranicznych policja mogła sprawdzać również planowany termin powrotu autokaru, by w przypadku upływu ważności badań nie zezwolić na jego wyjazd.
Wojewoda skrytykował postawę biura turystycznego, które zorganizowało wyjazd oraz firmy przewozowej. Podkreślił, że gdy przyleciał do Serbii jako koordynator akcji pomocy, nie zastał na miejscu nikogo z przedstawicieli tych firm, szybko natomiast zareagował ubezpieczyciel.
Do wypadku autokaru z 66 polskimi turystami wracającymi z pobytu w Bułgarii doszło w piątek o godz. 6.30 rano w okolicach miejscowości Indija, 20 km od Belgradu. Zginęło sześć osób, w tym dwoje dzieci. Ciała zmarłych przywiezione zostaną do Polski w czwartek.
Kierowcy autokaru postawiono w Serbii zarzuty i aresztowano na miesiąc. Śledztwo w sprawie wypadku prowadzi też prokuratura w Bielsku-Białej, gdzie mieści się siedziba organizatora wycieczki.