Oskarżony o zabójstwo dla "ośmiornicy": wracam do żywych
Po prawie siedmiu latach pobytu za kratami aresztu 39-letni Robert R., któremu prokuratura zarzuca zabójstwa na zlecenie łódzkiej "ośmiornicy", w środę po raz pierwszy pojawił się w sądzie bez eskorty policji i odpowiadał z wolnej stopy.
06.11.2008 | aktual.: 06.11.2008 08:30
- Wróciłem do żywych - powiedział nam. Wyjaśnił, że mieszka w Pabianicach z żoną i 7-letnią córką, której poświęca trzy czwarte czasu. W ten sposób - jak podkreśla - nadrabia wieloletnie zaległości. Dodaje, że wrócił do biznesu. Prowadzi firmę, w której gestii są dwa sklepy jubilerskie: w Łasku i Zduńskiej Woli (jego rodzice prowadzą sklep w Pabianicach). O procesie nie chce rozmawiać. Tak się umówił z obrońcami.
Robert R. wyszedł z aresztu za poręczeniem majątkowym 600 tys. zł. Dostał dozór policyjny. Odebrano mu paszport i zakazano opuszczać Polskę. Termin ważności paszportu minął dwa lata temu, dlatego sąd zakazał wczoraj wydania 39-latkowi nowego paszportu. Za zabójstwo i usiłowanie zabójstwa Roberta R. skazano na dożywocie, ale Sąd Apelacyjny uchylił wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.
(wp)