Oskarżony o branie łapówek lekarz zasłabł na sali rozpraw
Po raz kolejny przed Sądem Rejonowym w Przemyślu nie rozpoczął się proces Krzysztofa R., lekarza ortopedy, oskarżonego o przyjmowanie łapówek. Tym razem oskarżony zasłabł na sali rozpraw.
Krzysztof R., były ordynator oddziału ortopedii Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu, jest oskarżony o przyjęcie przeszło 100 tys. zł łapówek od ponad 50 pacjentów. Zdaniem prokuratury, ortopeda uzależniał wykonanie zabiegów, głównie wstawiania endoprotez, od otrzymania pieniędzy.
Zatrzymano go w październiku 2003 r., kiedy do jego gabinetu wkroczyli funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego, zaraz po wyjściu jednej z pacjentek, która wręczyła mu łapówkę. Lekarz został wtedy aresztowany na trzy miesiące, ale już w grudniu opuścił areszt, za poręczeniem majątkowym 60 tys. zł.
W sierpniu tego roku ortopedę ponownie zatrzymała policja, gdyż do Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie zgłosili się kolejni pacjenci, którzy twierdzili, iż także wręczyli mu łapówki (w łącznej kwocie 78 tys. zł), ale tym razem uniknął aresztowania.
Oskarżony o łapówkarstwo lekarz już kilka razy nie stawiał się na wezwania sądu, przedkładając zaświadczenie lekarskie o stanie zdrowia uniemożliwiającym mu uczestniczenie w procesie. W środę pojawił się, składając na wstępie wniosek o wyłączenie jawności, do którego sąd się przychylił i rozprawę rozpoczęto przy drzwiach zamkniętych.
W trakcie odbierania danych osobowych, jeszcze przed odczytaniem aktu oskarżenia, Krzysztof R. źle się poczuł. Wezwano pogotowie ratunkowe, które odwiozło go do szpitala, przez co proces po raz kolejny nie mógł się rozpocząć. Następny termin wyznaczono na 20 bm.
Po tym incydencie, przewodnicząca składu orzekającego sędzia Iwona Bratuń powiedziała, że wyłączenie jawności nastąpiło na wniosek oskarżonego, który uzasadnił to swoim "ważnym interesem prywatnym". Poinformowała też, że lekarz pogotowia ratunkowego stwierdził u Krzysztofa R. bardzo wysokie ciśnienie tętnicze, które mogło stwarzać zagrożenie dla jego zdrowia i życia.