Oskarżony lider "Ich Troje" nie stawił się przed sądem
Lider zespołu "Ich Troje" Michał
Wiśniewski nie stawił się w poniedziałek przed sądem w
Częstochowie. 17-letnia Monika O. oskarża go, że podczas
koncertu jesienią 2001 r., skacząc ze sceny na publiczność,
spowodował uszkodzenia jej ciała.
09.06.2003 15:30
Nieobecność Wiśniewskiego usprawiedliwiał jego adwokat, tłumacząc, że oskarżony nabawił się choroby podczas pobytu w Niemczech, skąd wrócił w niedzielę.
Sąd nakazał przedstawienie w ciągu trzech dni zwolnienia lekarskiego i zapowiedział, że w przypadku uchylania się oskarżonego od stawiennictwa zastosuje skuteczniejsze sposoby wezwania. W grę może teoretycznie wchodzić doprowadzenie go przez policję lub nawet krótkotrwały areszt.
Z uwagi na okres urlopowy i przenosiny części wydziałów częstochowskiego sądu do nowego budynku rozprawę wyznaczono na połowę września.
Do zdarzenia doszło w październiku 2001 r. podczas koncertu zespołu w Częstochowie. Według 17-letniej dziś Moniki, Wiśniewski niespodziewanie rzucił się ze sceny na publiczność, przewrócił dziewczynę, która w wyniku upadku doznała m.in. wstrząsu mózgu.
Mimo negocjacji, nie doszło do ugody między stronami. Monika O. i jej matka zażądały 50 tys. zł odszkodowania. Na rozprawie pojednawczej, w marcu tego roku, Wiśniewski zgłosił gotowość zapłacenia tej kwoty, ale tylko na cel społeczny. Argumentował, że nie czuje się winny i przeprosił dziewczynę, że doznała urazu.
W poniedziałek reprezentujący lidera "Ich Troje" mec. Józef Tyszkiewicz przedstawił sądowi wnioski dowodowe obrony. Jak powiedział później dziennikarzom są to m.in. opinie biegłych na temat_ "odniesionych urazów i leczenia Moniki O."_
Adwokat przypomniał, że sprawa toczy się z prywatnego aktu oskarżenia i to pokrzywdzona - jako oskarżyciel prywatny - będzie musiała udowodnić, że Wiśniewski działał z zamiarem uszkodzenia jej ciała. Mec. Tyszkiewicz akcentował, że na etapie mediacji jego klient był skłonny "obdarować ją prezentem" stanowiącym ekwiwalent za incydent (5 tys. zł), ale poszkodowana odrzuciła propozycję i - jak powiedział obrońca - podniosła żądania do 50 tys.
Teraz sprawa nie jest już na etapie negocjacji, lecz jest normalnym procesem karnym - w akcie oskarżenia nie ma już mowy o odszkodowaniu. Podstawą oskarżenia jest art. 157 kk, który za udowodnienie przestępstwa przewiduje karę grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności do roku - jeśli przestępstwo zostanie uznane za nieumyślne.
Na tym etapie postępowania nie wiadomo, jaką kwalifikację prawną przyjmie sąd, który może sam z siebie orzec zadośćuczynienie dla pokrzywdzonej. Niezależnie od tego może ona też wystąpić z powództwem cywilnym.
Sam Wiśniewski mówił w marcu dziennikarzom: _ "Wierzcie mi, że nikomu nie dam 50 tys. bez wyroku sądu, chyba że na chore dzieci "_.
Matka Moniki O. powiedziała w poniedziałek, że od marca nikt nie zwrócił się do niej z jakąkolwiek propozycją polubownego załagodzenia sporu.