PolskaOskarżono organizatorów nielegalnego składowiska odpadów medycznych w Szczuplinkach

Oskarżono organizatorów nielegalnego składowiska odpadów medycznych w Szczuplinkach

Przedsiębiorca i rolnik odpowiedzą przed sądem za zorganizowanie nielegalnego składowiska odpadów medycznych, odkrytego w listopadzie we wsi Szczuplinki (Kujawsko-Pomorskie). Na terenie jednego z gospodarstw znaleziono ponad siedem ton śmieci z przychodni.

Oskarżono organizatorów nielegalnego składowiska odpadów medycznych w Szczuplinkach
Źródło zdjęć: © WP.PL | Marcin Gadomski

13.05.2013 | aktual.: 13.05.2013 12:59

Jak poinformowała prokuratura w Wąbrzeźnie (woj. kujawsko-pomorskie), za zorganizowanie składowiska odpowiedzą rolnik Marian K. i właściciel firmy specjalizującej się w odbiorze i wywożeniu odpadów medycznych Jarosław D. Obu zarzucono składowanie i transportowanie odpadów w sposób powodujący zagrożenie życia lub zdrowia ludzi oraz środowiska.

O nielegalnym składowisku w Szczuplinkach policja została powiadomiona w listopadzie ub.r. Pryzma około 7 ton worków, zawierających m.in. zużyte opatrunki, strzykawki i igły, znajdowała się na terenie gospodarstwa w sąsiedztwie drzew owocowych i ok. 30 metrów od budynku mieszkalnego.

Okazało się, że właściciel firmy transportowej, który miał umowy z placówkami medycznymi na wywóz odpadów do utylizacji, porozumiał się z gospodarzem w sprawie ich składowania. Później policja w garażu tego mężczyzny w Wąbrzeźnie znalazła około tony odpadów.

Firma przewozowa obsługiwała około stu placówek medycznych. Na podstawie oględzin tego, co składowano nielegalnie w gospodarstwie rolnym, udało się ustalić, że trafiały tam śmieci co najmniej z czterech placówek.

Zgodnie z przepisami klienci firmy powinni sprawdzać, czy ich odpady trafiły do utylizacji, ale jak ustalono podczas śledztwa, szefowie placówek medycznych nie upominali się o potwierdzające to dokumenty, co ułatwiło proceder. Prawidłowość gospodarki odpadami w przychodniach sprawdzają obecnie inspektorzy ochrony środowiska.

Właścicielom posesji i firmy transportowej grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Obaj przyznali się do winy, pierwszy z nich otrzymał dozór policyjny, a drugi ma zakaz opuszczania kraju.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)