"Oskarżenia białoruskiej telewizji szyte nićmi grubości powroza"
Rzecznik MSZ Paweł Dobrowolski ocenił, że wtorkowy program wyemitowany w państwowej telewizji na
Białorusi, w którym oskarżono nasz kraj o szpiegostwo, jest "szyty
nićmi grubości powroza" i stanowi element kampanii przed marcowymi
wyborami prezydenckimi w tym kraju.
O szpiegostwo białoruska telewizja oskarżyła polskich dyplomatów i organizacje pozarządowe. W reportażu nadanym w 1. Kanale po głównym dzienniku podkreślono, że Polska na zlecenie USA stała się "centrum antybiałoruskiej działalności". Działalność taka - twierdzi białoruska telewizja - nasiliła się przed wyborami prezydenckimi na Białorusi.
To jest element kampanii wyborczej na Białorusi. Jest on tak wyraźny, że każdy to widzi. To są rzeczy wyssane z palca. Twarze i głosy występujących w tym programie informatorów były rozmazane, raczej ma to dość prymitywny, propagandowy wydźwięk - podkreślił Dobrowolski.
Jego zdaniem wyemitowany program "na pewno nie służy ułatwieniu stosunków z Białorusią". Ten kraj sam zacieśnia te relacje, używając takich argumentów, nie tyle z lamusa historii, co z jakiegoś magazynu staroci - argumentował. Rzecznik MSZ dodał, że informacje, iż "Polska robi coś za pieniądze amerykańskie, przypomina lata tak odległe", które - jego zdaniem - "chyba na Białorusi nie do końca się skończyły".
Społeczeństwo białoruskie żyje w zamkniętym systemie informacyjnym, w całkowitej cenzurze informacyjnej. W związku z tym obawiam się, że tego typu programy padają częściowo na podatny grunt. Białoruś nie respektuje prostej zasady, by dać się wypowiedzieć również drugiej stronie - podkreślił.
Używanie demokracji jako "płaszcza" - mówił Dobrowolski - jest "naprawdę skandaliczne", w szczególności, gdy zaangażowana jest w to państwowa telewizja. Traktuję to raczej jako żenujący program, niż taki, który wymaga stanowczego sprzeciwu z naszej strony - dodał.
Rzecznik powiedział, że polski resort SZ potrzebuje "trochę czasu" na podjęcie decyzji, czy w sprawie oskarżeń białoruskiej telewizji jest "potrzebna i wskazana" formalna reakcja ministerstwa. Przyznał, że w tej sprawie "być może" będą potrzebne konsultacje robocze z unijnymi partnerami.