Osiem śmiertelnych ofiar ptasiej grypy w Azji
Ptasia grypa oficjalnie spowodowała w krajach Azji śmierć co najmniej
ośmiu osób - wynika z doniesień agencyjnych.
27.01.2004 | aktual.: 27.01.2004 07:29
Liczba ludzkich ofiar epidemii, dziesiątkującej też stada w kurzych fermach w co najmniej dziewięciu krajach regionu, faktycznie może być o wiele większa. Władze Tajlandii we wtorek potwierdziły zgon drugiego dziecka na tę chorobę - dzień wcześniej sugerowały jednak iż wcześniej na ptasią grypę mogło umrzeć co najmniej sześć osób. Przyczyny tych zgonów są jednak nadal badane przez lekarzy. Sześć osób zmarło w Wietnamie, gdzie nieoficjalnie także mówi się o znacznie większej liczbie ofiar.
We wtorek oficjalnie potwierdzono też, że ptasia grypa objęła fermy w Laosie i Kambodży. W Laosie mówi się jednak, że nie ma tu przypadków zarazy wśród ludzi; w Kambodży natomiast podejrzewa się tę chorobę u dwu osób.
Ekonomiści ostrzegają, że zaraza w fermach może mieć poważne, negatywne skutki gospodarcze dla całego rejonu.
Przeniesienia zarazy poważnie obawia się Australia, ważny partner gospodarczy państw Azji Południowo-Wschodniej. We wtorek w Canberze zaapelowano do krajów, gdzie występuje epidemia, o podjęcie drastycznych środków zaradczych. Minister spraw zagranicznych Australii, Alexander Downer w wywiadzie radiowym we wtorek rano przypomniał o ubiegłorocznej epidemii nietypowego zapalenia płuc w Chinach i innych państwach tej części świata, akcentując iż o rozmiarze plagi - która spowodowała śmierć ponad 800 z 8 tysięcy chorych - zadecydował fakt podjęcia zbyt późno środków zaradczych a także ukrywania przez Chiny pierwszych przypadków. Rządy winny wyciągnąć odpowiednie wnioski i wcześnie reagować na zagrożenie, szczegółowo też informując opinię publiczną o tym, co się dzieje - podkreślał Downer.
W środę w Bangkoku z inicjatywy rządu tajlandzkiego ma odbyć się międzynarodowa konferencja ws.ptasiej grypy - swój udział w spotkaniu zapowiedziały już kraje, gdzie choroba ta wystąpiła a także międzynarodowe organizacje jak WHO. Chiny, USA i Unia Europejska mają też przysłać swoje delegacje.