Organizacje ukraińskie: naruszenia przed wyborami budzą obawy
Budzi obawy liczba naruszeń odnotowanych przez organizacje ukraińskie w kampanii przed wyborami 28 października - mówił w Warszawie Ołeksandr Czernenko z Komitetu Wyborców Ukrainy. Zastrzegł, że nie można teraz ocenić, jak wpłyną one na wynik wyborów.
20.09.2012 | aktual.: 20.09.2012 17:11
Czernenko oraz Olha Ajwazowska z drugiej ukraińskiej organizacji - Opora, mówili o sytuacji przedwyborczej na Ukrainie w Fundacji im. Stefana Batorego, na prezentacji Międzynarodowej Społecznej Misji Obserwacyjnej powołanej przez organizacje pozarządowe z Litwy, Niemiec i Polski.
Przedstawiciele ukraińskich organizacji ocenili, że największym problemem w obecnej kampanii jest wykorzystywanie przez władze "adminresursu" (dosłownie: zasobów administracyjnych). Chodzi o wykorzystywanie zajmowanego stanowiska przez władze różnego szczebla (np. władzy nad ludźmi, jaką ono daje, czy dostępu do mediów, pieniędzy publicznych), po to, by skłonić ludzi do głosowania na danego kandydata lub przeciwko innemu.
Organizacje monitorujące kampanię rejestrują też przypadki przekupywania wyborców, ingerowania jednych kandydatów w kampanię innych, nielegalnej agitacji - wyliczali ich przedstawiciele. Zastrzegli, że naruszenia w różnym stopniu wpływają na ostateczne preferencje wyborców.
Czernenko, którego Komitet Wyborców Ukrainy obserwuje wybory na Ukrainie od 12 lat, ocenił, że obecnie rzadsze są przypadki wyraźnego łamania prawa. Częściej stosowane są różnego rodzaju "technologie" wyborcze i wykorzystywanie luk w prawie. To działania, które formalnie nie są sprzeczne z prawem i dlatego trudno z nimi walczyć.
Na przykład - wskazał - do takich praktyk wykorzystano istniejącą na Ukrainie możliwość głosowania poza miejscem zamieszkania. Przywołał przypadki, kiedy kandydujący w wyborach szefowie firm lub uczelni zmuszają pracowników lub studentów, by zarejestrowali się na głosowanie poza miejscem zamieszkania - w punkcie wyborczym, gdzie o mandat ubiegają się ich zwierzchnicy.
Ajwazowska wskazała, że kandydaci, którzy nie startują z ramienia partii politycznych, padają ofiarą innego procederu - w ich okręgu rejestrowani są inni kandydaci o identycznym imieniu i nazwisku.
Obaj przedstawiciele ukraińskich obserwatorów wskazali na rolę partii, które określają jako "techniczne", tj., jak wyjaśniła Ajwazowska, "biorących udział w wyborach nie po to, by wygrać, ale by reprezentować interesy innych sił". Wskazała, że kilka takich partii zarejestrowało zaledwie 1-5 kandydatów w wyborach w skali całego kraju, ale dostały miejsce dla swego przedstawiciela w każdej z 225 okręgowych komisji wyborczych.
- To sytuacja, kiedy komisje okręgowe - te, które będą formować komisje obwodowe i ustalać rezultaty podliczania głosów, w większości są zmonopolizowane przez partie "techniczne", częściej reprezentujących interesy (rządzącej) Partii Regionów, niż innych partii - wskazała Ajwazowska.
Mimo takiego przygotowania do wyborów, które "już wiele mówi", sytuacja na Ukrainie "może zmieniać się na lepsze, krok za krokiem" - przekonywała Ajwazowska.
- Mój optymizm budzi to, że jeśli przyjadą obserwatorzy międzynarodowi, zrozumieją, co dzieje się na Ukrainie i na co warto zwracać uwagę; jeśli ukraińskie organizacje społeczne będą dobrze prowadzić obserwację - to wiele może się zmienić, nawet przed dniem głosowania - mówiła.
- Już robiliśmy duże postępy w demokratyzacji procesu wyborów, ordynacji wyborczej, a teraz zrobiliśmy ogromny krok wstecz. Po to, by nie cofnąć się do poziomu Rosji i Białorusi, potrzebujemy waszego poparcia - apelowała.
Międzynarodową Społeczną Misję Obserwacyjną wyborów parlamentarnych na Ukrainie powołały: Centrum Studiów Wschodnich (Litwa), European Exchange (Niemcy) i Fundacja im. Stefana Batorego. Na Ukrainę wysyła ona dziesięciu obserwatorów długoterminowych i 150 krótkoterminowych.
Obserwatorzy będą pracować w sześciu regionach Ukrainy: Lwowie, Tarnopolu, Kijowie, Charkowie, Dniepropietrowsku i Odessie, stosując metodologie używane przez OBWE. W dzień po wyborach ogłoszą raport wstępny z obserwacji, a końcowe wnioski - pod koniec listopada.
Misja jest finansowana z programu polskiej współpracy rozwojowej MSZ, funduszy Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej i MSZ Litwy.