Opróżnianie zbiorników jedną z przyczyn powodzi w Bułgarii

Gwałtowne podniesienie o kilka metrów poziomu wody w rzekach Topołnica i Marica, co doprowadziło do zalania niżej położonych dzielnic Płowdiwu i szeregu okolicznych wsi, było spowodowane szybkim opróżnieniem pobliskiego zbiornika retencyjnego - podał dziennik "Sega".

Według szefa Obrony Cywilnej Bułgarii Krystiu Kiczowa, ze zbiornika spuszczono w sobotę 60 mln metrów sześciennych wody, co doprowadziło do zalania praktycznie całej równiny trackiej w południowej Bułgarii.

We wsi Lisiczewo, w której zalanych zostało ponad 100 domów, powołano komitet obywatelski, który zamierza zaskarżyć państwowe przedsiębiorstwo "Systemy Irygacyjne", nadzorujące zbiorniki retencyjne.

W oficjalnej odpowiedzi przedsiębiorstwo poinformowało, że nadzoruje tylko 16% z istniejących w kraju ponad 3800 dużych i małych zbiorników. Reszta jest oddana w dzierżawę, więc za stan wody powinni odpowiadać dzierżawcy.

Według mediów właśnie prywatni dzierżawcy nie opróżniają zbiorników latem, żeby oszczędzać wodę potrzebną do nawadniania pól uprawnych. W wypadku gwałtownych ulew zbiorniki się przepełniają czego efektem są powodzie. Taka właśnie sytuacja - jak piszą gazety - miała miejsce ze zbiornikiem "Ognianowo" pod Sofią. Przepełnienie się zbiornika doprowadziło do zalania miasta Elin Pelin oraz okolicznych wsi.

Wskutek ostatnich powodzi w Bułgarii zginęło siedem osób, a ewakuowano ponad 12 tys.

W nocy z niedzieli na poniedziałek wody rzeki Israk zalały wsie na północ od Sofii. Przerwana została łączność, wiele dróg w regionie sofijskim jest nieprzejezdnych. Do tej pory nie udało się wznowić przerwanego w piątek połączenia kolejowego między Sofią i wschodem kraju.

Stan klęski żywiołowej obowiązuje w całym regionie sofijskim, płowdiwskim, w regionie Parazdżyku i w ponad 20 gminach w północno- zachodniej i północnej części kraju.

Ewgenia Manołowa