Opozycyjna manifestacja w święto Dziadów na Białorusi
Około 600 zwolenników białoruskiej opozycji wzięło udział w obchodach święta Dziadów na uroczysku Kuropaty pod Mińskiem - w miejscu, gdzie stalinowskie NKWD rozstrzelało do 250 tys. ludzi, w tym wielu Polaków.
29.10.2006 | aktual.: 29.10.2006 17:59
Obchody, organizowane co roku przez Partię Konserwatywno-Chrześcijańską - Białoruski Front Narodowy (KPCh-BNF) Zianona Paźniaka, rozpoczęły się tradycyjnie od trzygodzinnego marszu z centrum Mińska do Kuropat - lasu położonego tuż za stołeczną obwodnicą.
Choć organizatorzy uzyskali zgodę władz miejskich na marsz, przed jego rozpoczęciem na pobliskiej stacji metra milicja sprawdzała dokumenty młodym ludziom zmierzającym na miejsce zbiórki.
Na kilkadziesiąt minut tajniacy zatrzymali siedem osób. Wypuszczono je dopiero po interwencji organizatorów, którzy zagrozili, że pochód nie ruszy, dopóki aresztowani nie znajdą się na wolności.
Jak powiedział wiceszef KPCh-BNF Jury Bieleńki, młodych ludzi zatrzymywano, przeszukiwano im plecaki, zabierano rzeczy, mówiono, że marsz jest zabroniony. Miejsce zbiórki i trasa pochodu były obstawione przez milicję, wszędzie kręcili się tajniacy, w Kuropatach czekały ustawione nieopodal więźniarki.
Pochód przeszedł kilkanaście kilometrów w spokoju. Manifestanci nieśli drewniane krzyże, zabronione biało-czerwono-białe flagi i transparenty z napisami: "Żadnych sojuszy z imperialna Rosją!", "Związek z Rosją to śmierć i zabójstwa", "Hołd ofiarom Kuropat". Skandowali po białorusku: "Hańba!", "Wyzwolenie!", "Niech żyje Białoruś!".
W marszu uczestniczyła spora grupa z opozycyjnej organizacji "Młody Front", niosąca transparenty w obronie swego lidera Źmiciera Daszkiewicza, który w więzieniu oczekuje na proces, mający się rozpocząć w poniedziałek. "Uwolnić więźniów politycznym!" - skandowali młodzi ludzie. Zbierali podpisy pod petycją o uwolnienie Daszkiewicza.
W Kuropatach, gdzie wśród drzew ustawionych jest kilkaset drewnianych krzyży, w większości bezimiennych, wkopano kolejnych dwanaście, odmówiono modlitwę i zapalono świece.
Znicze płonęły też pod polskim krzyżem z napisem: "Wymordowanym Rodakom w Kuropatach - Sybiracy". Wokół stoją inne krzyże z polskimi nazwiskami na tabliczkach.
Na uroczystości odczytano list Paźniaka, w którym przebywający na emigracji lider nacjonalistycznej KPCh-BNF potępił "promoskiewski okupacyjny reżim" prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Podkreślił, że reżim ten "prowadzi wojnę z narodem", niszcząc białoruski język, szkołę, historię i symbole narodowe. Przypomniał, że "nowe białoruskie Odrodzenie zaczęło się od Kuropat i Dziadów".
Pierwsze Dziady - wywodzące się jeszcze z pogaństwa święto pamięci przodków - odbyły się w Kuropatach w 1988 roku. Obchody zorganizowano wówczas po odkryciu przez Paźniaka, z zawodu archeologa, masowych grobów w tym miejscu. Kilkudziesięciotysięczną demonstrację rozgoniła wtedy jeszcze radziecka milicja.
Według białoruskich historyków, w latach 1939-41 w Kuropatach zamordowano od 30 tys. do 250 tys. osób, w tym wielu Polaków. W 1989 roku parlament radzieckiej jeszcze Białorusi uznał uroczysko za memoriał ofiar stalinowskich represji.
Bożena Kuzawińska