Świat"Opozycję i zamach w Mińsku coś łączy"

"Opozycję i zamach w Mińsku coś łączy"

Wiceprzewodniczący białoruskiego parlamentu Wiktar Humiński uważa, że poniedziałkowy wybuch w mińskim metrze jest związany z białoruską opozycją - informuje TV Biełsat.

12.04.2011 | aktual.: 12.04.2011 16:23

- Jestem pewien, że wydarzenia 3 lipca (2008 r., gdy miał miejsce wybuch w Mińsku – red.), demonstracja po wyborach, wezwania do gospodarczego bojkotu kraju, stworzony sztucznie popyt na cukier i walutę, ekscesy w opozycyjnych mediach i wczorajszy akt terrorystyczny, to ogniwa tego samego łańcucha – powiedział.

3 lipca 2008 r. podczas koncertu w centrum Mińska w ramach obchodów dnia niepodległości wybuchła bomba. Do tej pory władzom nie udało się ustalić, kto był sprawcą zamachu. Obrońca praw człowieka Żmicier Czarnych w rozmowie z TV Biełsat zwraca uwagę, że władze przez trzy lata nie były w stanie znaleźć winnych zamachu, a w ciągu kilku dni ustaliły, kto wywołał zamieszki podczas demonstracji w grudniu 2010 r. - Władza skonfiskowała u uczestników demonstracji niebezpieczne narzędzia, dokonała licznych nagrań wideo zajść, dlaczego w 2008 roku nie była tak skuteczna? – zastanawia się Czarnych.

Obrońcę praw człowieka i byłego oficera śledczego Aleha Wołczaka niepokoi to, że prezydent Łukaszenka chce za wszelką cenę znaleźć sprawców zamachu. - Powiedział, że trzeba wszystko przewrócić do góry nogami by znaleźć winnych. Boję się, żeby w czasie tych operacji śledczych nie były naruszane prawa obywateli, tak jak to miało miejsce podczas śledztw prowadzonych przeciw opozycji - stwierdził. Wołczak uważa, że białoruskie władze mogą zacząć fabrykować dowody, by udowodnić czyjąś winę.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)