PolskaOpóźnienie w procesie zabójców dziewczyny wyrzuconej z pociągu

Opóźnienie w procesie zabójców dziewczyny wyrzuconej z pociągu

Do 30 sierpnia skierniewicki sąd okręgowy
odroczył rozprawę w procesie dwóch młodych mężczyzn
oskarżonych o zabójstwo 21-letniej Anny Dybowskiej, którą w lipcu
ub. roku wyrzucili z pociągu. Powodem odroczenia były problemy z
przesłuchaniem ostatniego, ale - według prokuratury - istotnego
świadka w tej sprawie.

07.07.2005 | aktual.: 07.07.2005 14:53

Według prokuratury, to właśnie 19-letniemu Tomaszowi L. z Torunia jeden z oskarżonych dzień po dokonaniu zbrodni miał opowiedzieć o całym zdarzeniu. Świadek nie stawiał się na wezwania sądu. W końcu jednak został aresztowany i doprowadzony na salę z zakładu karnego. Mężczyzna dziwnie się zachowywał. Przed sądem zeznał, że od marca po próbie samobójczej leczy się psychiatrycznie i zażywa leki psychotropowe. Obrońca jednego z oskarżonych złożył wniosek o przesłuchanie go w obecności biegłego psychologa.

Sąd po sprawdzeniu w zakładzie karnym, że świadek faktycznie bierze leki psychotropowe, zdecydował, że "wobec wątpliwości co do jego stanu psychicznego i jego stanu rozwoju umysłowego" ma on zostać przesłuchany w obecności biegłego psychiatry i psychologa. Sąd odroczył rozprawę do 30 sierpnia i zwolnił świadka z aresztu.

Oburzenia przeciągającym się procesem nie kryli rodzice, którzy są obecni na każdej rozprawie. Przyjeżdżają do Skierniewic z odległego o kilkaset kilometrów Jarkowa k. Kołobrzegu. Ta sprawa już się mogła dawno zakończyć. Słuchamy opinii różnych ludzi, którzy mówią, że to jest śmieszne, żeby tyle przeciągać. Przecież sprawa jest oczywista - powiedziała dziennikarzom matka Bogusława Dybowska. Jej mąż, który jest oskarżycielem posiłkowym w procesie, jest przekonany, że świadek, który unikał stawienia się w sądzie, na kolejną rozprawę też się nie stawi.

Proces toczy się od lutego br. 23-letniego Artura F. i o rok starszego Dariusza M. prokuratura oskarżyła o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem i z motywów zasługujących na szczególne potępienie. Zdaniem prokuratury, oskarżeni napadli i zabili dziewczynę, bo chcieli zdobyć pieniądze na fetowanie urodzin młodszego z nich. Obaj przyznali się do winy.

Młodszy z nich powiedział przed sądem, że nie pamięta, jak zginęła dziewczyna, bo był pod wpływem narkotyków. Drugi z oskarżonych mówił, że od kilku lat leczył się psychiatrycznie. Badający ich biegli psychiatrzy stwierdzili jednak, że byli oni w pełni poczytalni w chwili popełniania zbrodni.

Zwłoki 21-letniej Anny Dybowskiej z Jarkowa (Zachodniopomorskie) znaleziono 2 lipca ub.r. w pobliżu torów kolejowych w miejscowości Zduny koło Łowicza w woj. łódzkim. Dziewczyna wyjechała dzień wcześniej z Kołobrzegu do Warszawy, gdzie miała zdawać egzaminy na studia.

Według ustaleń prokuratury, dziewczyna padła ofiarą obu oskarżonych, którzy wsiedli do pociągu na dworcu w Toruniu z zamiarem obrabowania pasażera. Planując napad, nie wykluczali możliwości wyrzucenia pasażera z pociągu. Sprawcy upatrzyli sobie jadącą samotnie w przedziale dziewczynę i nawiązali z nią rozmowę. Później zasłonili okna, zamknęli drzwi przedziału i zaatakowali 21- latkę; zakneblowali i dusili swoją ofiarę. Zrabowali należący do niej telefon komórkowy, pierścionki i około 90 zł.

Jak ustalono, przestępcy dojechali wraz ze sterroryzowaną dziewczyną do Warszawy. Tam zmusili ją, by przesiadła się z nimi do pociągu jadącego do Bydgoszczy. W pociągu wyprowadzili dziewczynę do toalety. Jeden z bandytów zakneblował jej usta. Później otworzyli drzwi i wypchnęli 21-latkę z pędzącego pociągu. Dziewczyna zginęła na miejscu.

Obaj oskarżeni w przeszłości byli już karani za rozboje i kradzieże. Teraz grozi im kara od 12 lat do dożywotniego więzienia.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)