Opinia w sprawie Ungiera trafiła do prokuratury
Do prokuratury wpłynęła opinia biegłego, który miał się wypowiedzieć co do ewentualnego przedawnienia sprawy szefa gabinetu prezydenta RP Marka Ungiera, podejrzanego o przestępstwa gospodarcze i poświadczenie nieprawdy z lat 90., gdy kierował Biurem Turystyki Młodzieżowej Juventur.
27.12.2004 | aktual.: 28.12.2004 12:25
Jest za wcześnie, by ujawniać treść opinii, bo prokurator dopiero zapoznaje się z tym obszernym dokumentem - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Maciej Kujawski.
W listopadzie "Rzeczpospolita" napisała, że Ungier jest podejrzany o przestępstwa gospodarcze i poświadczenie nieprawdy w Biurze Turystyki Młodzieżowej Juventur. Zarzut dotyczy sprzedaży nieruchomości po zaniżonej cenie, co doprowadziło do 2 mln strat na szkodę Juventuru. Według gazety, jest to jedno z najdłuższych postępowań prowadzonych przez prokuraturę. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa trafiło do Prokuratury Rejonowej w Warszawie 10 lat temu.
Ungier oświadczył wówczas, że nigdy nie został zapoznany przez prokuraturę z zarzutami i w ogóle nie wiedział, że trwa takie śledztwo. Zapewnił, że nie naruszył prawa.
Prokuratorzy odwołani
Szef Prokuratury Rejonowej Warszawa-Żoliborz Wojciech Maj i jej wiceszef Sławomir Santorek - którzy 6 lat temu wydali postanowienie o przedstawieniu zarzutów Ungierowi, ale nigdy go nie przesłuchali - zostali odwołani z funkcji. Czeka ich też postępowanie dyscyplinarne. Przyznano, że prokuratura dopuściła się w tej sprawie wielu uchybień. Powołano biegłego, by określił, czy w sprawie nie doszło już do przedawnienia karalności.
Z kolei w grudniu "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że Ungier osiem lat i miesiąc był oskarżony o przestępstwa podatkowe. Przez ten czas stołeczny sąd rejonowy nie wydał wyroku. W końcu doszedł do wniosku, że minister popełnił czyn o znikomej społecznie szkodliwości - naruszył przepisy karno-skarbowe, bo w latach 1992 - 93 do Urzędu Skarbowego Żoliborz nie wpłynęło 90 tys. zł zaliczek pobranych na podatek dochodowy od pracowników spółki Juventur. Sąd uznał Ungiera za winnego naruszenia przepisów i warunkowo umorzył sprawę. Nic nie wskazuje na to, by celowo zwlekano z osądzeniem Ungiera - komentował rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie Wojciech Małek.
Prezydent nie widzi powodów
Minister sprawiedliwości-prokurator generalny Andrzej Kalwas polecił sprawdzić sprawy prokuratorsko-sądowe z udziałem Ungiera, by ustalić "osoby odpowiedzialne za uchybienia".
Prezydent Aleksander Kwaśniewski mówił ostatnio, że "nie ma żadnych powodów, żeby pan Marek Ungier nie wypełniał swoich obowiązków, tym bardziej, że jak rozumiem z informacji, choćby prasowych, nie był skazany, nie był człowiekiem, który został skazany za te przewinienia, o których sąd zdecydował".
W poniedziałek "Rzeczpospolita" napisała, że w maju 2004 roku Sąd Rejonowy w Giżycku umorzył na okres próby sprawę syna Marka Ungiera - Krzysztofa, oskarżonego o to, że w czerwcu 2001 roku prowadził samochód po pijanemu. Sąd uznał, że wina sprawcy i szkodliwość społeczna jego czynu nie były znaczne. Nakazał Ungierowi jedynie zapłacić 200 złotych na rzecz domu dziecka w Giżycku.
Dziennik przypomina, że warunkowe umorzenie można zastosować tylko wobec osoby niekaranej. Tymczasem - jak pisze "Rz" - Krzysztof Ungier, w chwili gdy sąd umarzał sprawę z 2001 roku, był już prawomocnie skazany, za prowadzenie (w 2003 roku) samochodu w stanie nietrzeźwym, próbę przekupienia policjantów, którzy go zatrzymali i lżenie oraz grożenie funkcjonariuszom, gdy odmówili przyjęcia łapówki.