Opera Wagnera lub czasopisma

Szef kancelarii premiera Marek Wagner odpowie dziś w Sejmie, za co szykanowana jest rządowa legislatorka Bożena Szumielewicz, która ujawniła matactwa przy ustawie o RTV. O tym, co powie, uprzedził już swoich urzędników z Rządowego Centrum Legislacji.

11.12.2003 | aktual.: 11.12.2003 08:20

Legislatorzy, z którymi rozmawiała "Gazeta Wyborcza", określają spotkanie jako masówkę, podczas której "odbył się sąd nad Bożeną Szumielewicz i manifestacja poparcia dla szefa RCL Aleksandra Proksy".

Bożena Szumielewicz ujawniła przed sejmową komisją śledczą matactwa wysokich urzędników przy ustawie o radiofonii i telewizji. Po tych zeznaniach Proksa skreślił ją z listy nagród kwartalnych. Nie chciał powiedzieć dlaczego. Tłumaczy go za to szef kancelarii premiera Marek Wagner. "Gazeta Wyborcza" wskazuje na kilka przekłamań i znaków zapytania w tych wyjaśnieniach.

Według Marka Wagnera, Bożena Szumielewicz popełniła błąd, wierząc reprezentującej Krajową Radę Radiofonii i Telewizji Janinie Sokołowskiej, która podczas prac w marcu 2002 roku powiedziała jej, że rząd wyciął z projektu ustawy słowa "lub czasopisma". Dlaczego ukarano ją dopiero teraz? - pyta "Gazeta Wyborcza".

W lipcu tego roku Bożena Szumielewicz zeznając przed sejmową komisją śledczą zeznała, że nie miała stenogramów z posiedzenia rządu. Aby mieć do nich dostęp, musiałaby wystąpić o zgodę przełożonego. Wagner próbuje przekonać, że każdy legislator może zajrzeć do rządowego stenogramu i przedstawia dwa uzasadnienia - według "Gazety Wyborczej" - sprzeczne ze sobą i na dodatek fałszywe.

Weług Marka Wagnera, legislator ma dostęp do stenogramów na podstawie ustawy o ochronie dokumentów niejawnych. Tymczasem - jak podkreśla dziennik - taki dostęp ma jedynie legislator, którym przeszedł specjalne postępowanie sprawdzające. Bożena Szumielewicz takiego postępowania nie przeszła.

Szef kancelarii premiera twierdzi również, że legislator - za zgodą przełożonego - ma dostęp do "zapisów z posiedzenia rządu", gdyż są to dokumenty robocze. "Gazeta Wyborcza" ustaliła, że przepisy nakazują traktować stenogramy z rządu jak dokumenty niejawne i aby je oglądać potrzebne jest specjalne upoważnienie.

Słów Marka Wagnera "Przecież jesteśmy jak rodzina i zgodę na zajrzenie do stenogramów można sobie załatwić" "Gazeta Wyborcza" już nie skomentowała.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)