On stanie dziś do debaty z Tuskiem, a reszta w krzakach?
Pierwsza w tej kampanii wyborczej debata z udziałem premiera Donalda Tuska odbędzie się w piątek o godz. 19.10 w telewizji Polsat i Polsat News - poinformowały "Wydarzenia" Polsatu. W debacie weźmie udział Waldemar Pawlak. - Opozycja daje w krzaki, a trzeba być przygotowanym na różne niespodzianki - tak Pawlak określił unikanie debaty przez polityków PiS i SLD. W Polsacie nie pojawią się Jarosław Kaczyński i Grzegorz Napieralski.
Obecność na debacie, poza Tuskiem i Pawlakiem, zapowiedział Janusz Palikot.
Telewizja Polsat zaproponowała premierowi Donaldowi Tuskowi udział w debacie z liderami innych partii w piątek. Premier przyjął zaproszenie: - Jestem. Godzina, po 18, jestem obecny - powiedział Tusk na konferencji prasowej.
"To ciekawa niespodzianka"
Szef sztabu wyborczego PSL Eugeniusz Grzeszczak podkreślił, że zaproponowana formuła debaty, która nie ogranicza się tylko do PO i PiS, bardziej mu odpowiada niż ta która przewidywała rozmowę tylko przedstawicieli dwóch partii politycznych. Polityk krytykuje jednak sposób organizacji, poinformowania o niej z zaskoczenia, w ostatniej chwili.
Gotowość do udziału w dyskusji potwierdził natomiast prezes PSL Waldemar Pawlak. - Ta debata jest taką ciekawą niespodzianką - powiedział w Polsat News Pawlak.
- To będzie na pewno dobry początek. Polsat dał tutaj taki szybki strzał i myślę, że to jest też podkręcające polityków, żeby szybko potrafili zareagować na takie wyzwania. Na pewno jest to okazja do tego, by porozmawiać o sprawach, które z tej polityki nie zawsze się udaje wychwycić, powiedzieć i pokazać, bo często właśnie kończy się na takich tylko bardzo agresywnych czasami opiniach czy okrzykach, a nie zawsze jest możliwość i czas na to, żeby porozmawiać na serio - zauważył szef ludowców.
Oni nie wezmą udziału w debacie
Prezes PiS pojechał do Krosna Odrzańskiego na spotkanie m.in. w jednej z tamtejszych szkół podstawowych. - Debatować możemy, jak Platforma Obywatelska przedstawi program - podkreślił na konferencji. Jarosław Kaczyński powiedział też, że Donald Tusk nie ma odwagi przyjść do centrum programowego PiS, by zmierzyć się z nim w debacie.
Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, "Tusk postanowił iść w ślady pana P., który go ścigał w różnych częściach Polski". W ten sposób prezes PiS odniósł się do nieoficjalnej informacji, że premier Tusk może się jutro pojawić w stolicy Dolnego Śląska i przyćmić tym samym konwencję PiS. - Jeśli chce, niech przyjeżdża jutro do Wrocławia, żeby jeszcze pogłębiać chaos i zamieszanie, czym się ostatnio zajmuje - dodał Kaczyński.
Także szef SLD Grzegorz Napieralski nie przyjdzie na debatę, gdyż - jak wyjaśnił - "ma już inne zobowiązania".
Z kolei szef sztabu wyborczego PJN Tomasz Dudziński powiedział, że prezes PJN Paweł Kowal jest poza Warszawą i "nie ma szans wrócić na dzisiaj wieczór do stolicy". Według Dudzińskiego proponowanie debaty w tym samym dniu, w którym ma się ona odbyć, "jest niepoważne, jest to zarówno brak szacunku dla pozostałych partnerów w tej debacie, ale też brak szacunku dla wyborców".
Tusk ostrzega przed syndromem sztokholmskim
Premier zapewnił, że Platforma jest otwarta na zaproszenia, które kierują inne partie polityczne. - Skoro PiS nie chce w normalnych warunkach debatować, to przychodzi ten moment, że z mniejszymi partnerami, o niższych notowaniach, czy mniejszych klubach, tego typu debaty mogą się odbyć. Są do dyspozycji moi ministrowie. Ten warunek, o którym mówiłem, jest tylko jeden: neutralne miejsce i neutralni prowadzący - zadeklarował szef rządu.
Premier, pytany, czy jednak PO nie powinna przystać na warunki PiS i wziąć udział w debacie organizowanej w Centrum Programowym partii powiedział: - Nie dajcie się wpędzić w sztokholmski syndrom. Za chwilę wy będziecie wzywani przez prezesa Kaczyńskiego do siedziby jego partii.
Przeczytaj też: Nowa ordynacja wyborcza pozwoli wejść do sejmu nowym partiom?