Olsztyński biznesmen nie stawił się na przesłuchaniu ws. dokumentów nt. Gilowskiej
Olsztyński przedsiębiorca Tobiasz Niemiro, który w niejasnych okolicznościach wszedł w posiadanie dokumentów ze sprawy lustracyjnej Zyty Gilowskiej nie stawił się na przesłuchaniu w gdańskiej prokuraturze. Miał zeznawać w charakterze świadka.
Do prokuratury przybył pełnomocnik Niemiro Paweł Dowgwiłłowicz, który poinformował, że jego klient nie zamierza utrudniać postępowania, a nie przybył na przesłuchanie z przyczyn losowych. Na kolejne wezwania stawi się osobiście - dodał. Na razie nie został wyznaczony kolejny termin przesłuchania.
Pełnomocnik pozostawił w prokuraturze dokumenty ze sprawy lustracyjnej Gilowskiej, które w tajemniczych okolicznościach dotarły do Niemiro. Prokuratura będzie badać autentyczność dokumentów oraz okoliczności, w których je otrzymał.
O tym, że olsztyński biznesmen wszedł w posiadanie dokumentów nt. Gilowskiej, informowały w ub. tygodniu media. Sam przedsiębiorca powiedział, że dokumenty mu podrzucono, nie wyjaśniając, w jakich okolicznościach do tego doszło. Plik dokumentów liczył 30 kartek. Biznesmen - jak mówił wówczas -uznał je za wiarygodne i postanowił ujawnić.
Według Niemiro, wśród dostarczonych mu materiałów znalazły się meldunki agenta "Beata" i inne materiały dawnej SB, a treść dokumentów pokrywa się z przebiegiem procesu Zyty Gilowskiej. Pieczątki wskazują, że zostały skopiowane już po tym, jak trafiły do Sądu Lustracyjnego. Dostęp do tych materiałów powinny mieć tylko osoby uczestniczące w procesie.
Dokumenty, o których mówi Niemiro, to m.in. meldunki operacyjne oficera kontrwywiadu z Lublina Witolda Wieczorka, który twierdzi, że fikcyjnie zarejestrował w 1986 r. Gilowską jako TW "Beata". Są to m.in. meldunki nt. obywatela USA Michaela Harscha oraz Niemca - Gerda Leptina, w których jako "sprawdzone" źródło figuruje TW "Beata" (miała ona mieć "bezpośrednie kontakty" z oboma). Przed sądem Gilowska mówiła, że ledwo ich znała.
Tobiasz Niemiro jest prezesem utworzonego w Olsztynie przed kilkoma laty Warmińsko-Mazurskiego Stowarzyszenia na rzecz Bezpieczeństwa, które pomagało wymiarowi sprawiedliwości w schwytaniu i osądzeniu bandy, która zajmowała się porwaniami dla okupu lokalnych przedsiębiorców i członków ich rodzin. Jego zdaniem, to właśnie ta pełniona przez niego funkcja mogła być powodem, że to jemu podrzucono dokumenty dotyczące lustracji Gilowskiej.
31 sierpnia Sąd Lustracyjny może wydać wyrok w sprawie Zyty Gilowskiej. Proces lustracyjny b. wicepremier i minister finansów zaczął się 2 sierpnia. Zdymisjonował ją premier Kazimierz Marcinkiewicz po tym, jak 23 czerwca Rzecznik Interesu Publicznego złożył do sądu wniosek o jej lustrację -podejrzewając ją o zatajenie związków ze służbami specjalnymi PRL. Ona sama stwierdziła, że jej oświadczenie lustracyjne o braku związków ze służbami PRL jest prawdziwe. Uznała, że padła ofiarą "szantażu lustracyjnego" i złożyła zawiadomienie do prokuratury.