Ołów i pasożyty
W ramach krakowskich Dni Ziemi postanowiliśmy dowiedzieć się, jak wygląda zanieczyszczenie gleby w Krakowie. Najgorzej jest w Nowej Hucie. Gleba wokół kombinatu zawiera całą niemal tablicę Mendelejewa - pisze "Gazeta Krakowska".
19.04.2005 | aktual.: 19.04.2005 08:22
Dopuszczalne normy zawartości ołowiu nawet dziesięciokrotnie przekroczone są w sąsiedztwie najbardziej ruchliwych arterii komunikacyjnych. Ziemia w Krakowie zawiera też dużo więcej niż powinna kadmu, cynku, ołowiu, niklu i boru. Oprócz tego, w piaskownicach i zieleńcach miasta aż roi się od niebezpiecznych pasożytów. To skutek zanieczyszczania ich przez zwierzęta.
Czerwona plama
Na mapie ostatniego raportu o zanieczyszczeniach gleby w Małopolsce, który na zlecenie Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska sporządza Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach, okolice Krakowa zaznaczone są czerwoną plamą. Oznacza to "silne i bardzo silne zanieczyszczenie metalami ciężkimi". Dane pochodzą jednak z 2000 roku. Nowszych na razie nie ma. - Takie opracowania wykonywane są co 5 lat - mówi Monika Dudek z wydziału monitoringu środowiska WIOŚ. - Nie monitorujemy na bieżąco stanu gleby. Od niedawna jednak sporządzanie takich badań leży w gestii powiatowych starostów. W Krakowie badaniem gleby zajmować się będzie magistracki Wydział Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska. Na razie nie zlecił jeszcze wykonania żadnach analiz.
Ołowiane liście
Zanieczyszczeniami ziemi zajmuje się prof. Józef Curzydło z krakowskiej Akademii Rolniczej. - Ostatnie próbki pobraliśmy kilka dni temu - powiedział nam wczoraj. - Są one jeszcze poddawane analizom. Już dziś jednak można powiedzieć, że stężenie ołowiu w glebie na terenie Krakowa utrzymuje się na tym samym poziomie, co 50 lat temu. Zanieczyszczenia te z kolei przenoszą się na rośliny. Niedawno zbadaliśmy sałatę wyhodowaną w ogródku działkowym w Nowej Hucie. Zawartość ołowiu w jej liściach przekraczała normę dziesięciokrotnie.
Jedzenie warzyw z działek, zwłasza jeżeli usytuowane są one blisko ulicy, jest bardzo ryzykowne. Z dużym ryzykiem także związana może być zabawa z dzieckiem w piaskownicy lub w parku. Od kilku lat naukowcy z Katedry Zoologii i Ekologii krakowskiej Akademii Rolniczej zajmują się zanieczyszczeniami gleby jajami glist psich i kocich. Jaja te są źródłem groźnej w skutkach choroby pasożytniczej - toksokarozy. Spowodowała ona utratę wzroku u kilkunastu osób. Zdaniem prof. Anny Petryszak z AR, ostatnio poprawiła się jakość piasku wosiedlowych piaskownicach. Jest on często wymieniany. O zgrozę przyprawiają za to zieleńce i podwórka z tyłu domostw. W Krakowie gleby miejskich zieleńców zanieczyszczone są prawie dwa razy bardziej niż w Poznaniu i prawie dziesięć razy bardziej niż we Wrocławiu.
KP