Olejnik: od soboty nie wychodzę z pełnego zdziwienia

(RadioZet)

30.11.2004 | aktual.: 30.11.2004 09:56

Obraz

Gościem Radia Zet jest zastępca prokuratora generalnego, Kazimierz Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Jak to jest z asystentem przewodniczącego komisji śledczej ds. Orlenu, Józefa Gruszki? „Trybuna” twierdzi, że asystent, który został zaaresztowany w związku z udziałem w mafii paliwowej posiada materiały z komisji śledczej. Tymczasem rzecznik prokuratury krakowskiej twierdzi w „Gazecie Wyborczej”, że takich materiałów nie posiada. Jest za wcześnie by ujawnić wszystkie szczegóły tego zagadnienia. Dzisiaj możemy powiedzieć jedynie, że pan asystent miał rzeczywiście pewien związek z pracami komisji śledczej. I tylko tyle. Na wszechstronne wyjaśnienie sprawy przyjdzie czas. Ale rzecznik prokuratury mówi, że ani dokumentów, ani ich kopii z komisji śledczej przy Pawle D. nie znaleziono. Powiedziałem to co powiedziałem. Dzisiaj możemy tylko tyle stwierdzić, że pan asystent posiada pewne materiały, które mają związek z pracami sejmowej komisji śledczej. Jakiego rodzaju materiały to były natomiast, proszę zważyć, że
jest różnica dokumenty a materiały, informacje wskazujące na przyjęcie pewnej tezy, bądź zaprzeczające. Szczegółów nie możemy jeszcze ujawnić. Ale jest to chyba ważne w dniu dzisiejszym, bo będzie się odbywało przesłuchanie Jana Kulczyka i rola przewodniczącego tejże komisji, posła Gruszki jest ważna... Z tego powodu chciałabym, żeby powiedział pan zdecydowanie czy asystent miał materiały z komisji śledczej. Dla mnie o wiele ważniejsze w tej sprawie jest czy prowadzony tok postępowania karnego, tok prac komisji, jest zabezpieczony czy też nie. Z całą pewnością możemy dzisiaj powiedzieć, że jest zabezpieczony. Asystent, któremu postawiono zarzuty popełnienia określonych przestępstw został tymczasowo aresztowany. Na pewno ani żadnego wpływu, ani możliwości kontaktu już nie ma, a więc nie ma dzisiaj zagrożenia dla bytu postępowania karnego komisji śledczej. Istotą postępowania karnego jest także udzielenie odpowiedzi na pytanie, czy jest to przypadek, że ten związek był, czy jest to wynik omyłki czy już celowe
działanie określonych osób, które były zainteresowane, aby pan asystent miał pewien związek, albo zbliżył się do osób, które wyjaśniają aferę orlenowską. Zastanawia się pan czy top była wtyczka mafii paliwowej czy też prowokacja przeciwko posłowi Gruszce? Jako prokurator muszę sobie postawić i jedno i drugie pytanie. Prokuratura chce na te pytania udzielić odpowiedzi. Ale nie udzielił mi pan odpowiedzi na pytanie. „Trybuna” pisze: „Według naszych informacji znaleziono materiały pochodzące z komisji śledczej.” Udzieliłem mówiąc, że dzisiaj jest zbyt wcześnie, żeby mówić o szczegółach, o dokładnych ustaleniach tego postępowania. Możemy powiedzieć tylko, że pan asystent miał pewien związek z pracami tej komisji. To był papierowy czy metalowy związek? Czy chodzi o kluczyk, który miał do pokoju pana Gruszki czy o papierowy, czyli materiały? Pani pytania zmierzają do ujawnienia wszystkiego, czego dzisiaj ujawnić nie mogę. To myli się rzecznik prokuratury? Nie jest tak, że się myli lub nie ujawnia pełnej prawdy.
Kompleks informacji, faktów, które w tej chwili mamy zebrane... Strasznie pan kluczy... Tak, ponieważ nie mogę powiedzieć wprost. Mówię z całą odpowiedzialnością natomiast, że te dane i ustalenia, które w toku już poczyniliśmy pozwalają na przyjęcie, że asystent miał związek. Bezpieczny czy niebezpieczny? Najlepiej, gdyby pan Gruszka w pełnym zakresie ujawnił jakiego rodzaju jest to kontakt, związek i jakiego rodzaju relacje łączyły asystenta i posła Gruszkę. Posłużyłoby to dobrze czystości pracy komisji. Poseł Gruszka może nie wiedzieć, że tenże asystent skopiował jakieś materiały. Zakładam, że pan Gruszka wie czy pan asystent miał dostęp do pewnych materiałów, czy został upoważniony, czy było mu dane kontaktować się z określonymi materiałami, które posiadała komisja czy też nie. Zanim prokuratura wyda ostateczny werdykt i ujawni swoje ustalenia i materiały, dobrze by było, żeby poseł Gruszka sam to uczynił. Trzeba powiedzieć, że bezpośrednio po zatrzymaniu asystenta przekazaliśmy komisji śledczej i
marszałkowi Sejmu, aby te relacje były czyste i klarowne. W tym przypadku najlepiej powiedzieć pełną prawdę Na jakiej zasadzie można osobie niepublicznej postawić zarzut szpiegostwa? Taki wniosek chcą postawić w stosunku do Jana Kulczyka posłowie z sejmowej komisji śledczej. Dana osoba nie musi być osobą publiczną i pełnić żadnego ważnego urzędu. Musi mieć świadomość, że współpracuje z obcym wywiadem, bądź agentem obcego wywiadu i udziela mu pomocy, informacji, które mogą spowodować określony uszczerbek, szkodę dla Rzeczpospolitej. I to wystarczy? Tak. Wczoraj „Rzeczpospolita” napisała, że Marek Ungier zeznając w prokuraturze 7 sierpnia 2003 roku zeznał, że w ogóle nie rozmawiał z Wiesławem Kaczmarkiem na temat łapówki, o której mówił Ałganow. Co pan na to? Pani sobie chyba nie wyobraża, że będziemy dzisiaj w publicznym radiu omawiali szczegóły...? ...komercyjne. ...protokóły poszczególnych przesłuchań. Prokuratura po to prowadzi postępowanie w charakterze niejawnym, po to się upieramy, że te protokóły nie
powinny być ujawniane, żeby w sposób precyzyjny móc odtworzyć jakie były fakty. Jak je odtworzymy, myślę, że wkrótce to nastąpi, to zakomunikujemy jakie są ustalenia. Co grozi urzędnikowi za kłamstwo? Kłamać po prostu nie wolno. Zatajenie prawdy jest przestępstwem określonym w art. 233 kk i za to przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności do 3 lat. Prezydent Kwaśniewski jest oburzony działaniami prokuratury i tym, że postawiła zarzut Markowi Ungierowi. Choć postawiła go już kilka lat temu, Marek Ungier o tym zarzucie nie wiedział. Chodzi o nieprawidłowości w przedsiębiorstwie Juventur. Trudno się dziwić, że prezydent jest oburzony, bo ta rzecz jest rzeczywiście kuriozalna, niepojęta i wymagająca bardzo precyzyjnego odtworzenia, zbadania i wyciągnięcia wniosków i określenia co się naprawdę w tej sprawie wydarzyło. Jest dla mnie niepojęte, że śledztwo w tak prostej sprawie jest prowadzone osiem czy dziewięć lat. Jest to wprost niemożliwe, aby wydać postanowienie postawienia zarzutów po czym przez parę lat
nie ogłaszać tego postanowienia. W tej sprawie jest tyle niejasności i dziwnych rzeczy, że bezwzględnie wymaga wyjaśnienia, bo ta sprawa rzutuje na obraz całej polskiej prokuratury w sposób niesprawiedliwy. Jak to w ogóle możliwe? Ja też nie mogę pojąć. Od soboty nie wychodzę z pełnego zdziwienia. Trzeba odpowiedzieć na pytanie, kto, dlaczego, w imieniu jakich motywów, przesłanek postąpił tak, a nie inaczej. Nie wiem czy tu można mówić o pewnej zmowie, jak mówią niektórzy, spisku, próbie roztoczenia parasola ochronnego. Jeżeli tak, to ktoś to zrobił. Nie wyobrażam sobie, aby w tej sprawie nie padły nazwiska, prokuratorów byłych, albo obecnych, którzy doprowadzili do takiej sytuacji. Mam nadzieję, że prokuratura będzie także sprawdzała billingi, tak jak sprawdza billingi dziennikarzy... W tej sprawie, bez żadnych sentymentów, z pełną determinacją, będziemy szukali odpowiedzi na pytanie: dlaczego? W tej sprawie mamy być może nie tylko do czynienia z niedopełnieniem obowiązku przez prokuratora, ale być może z
czymś więcej. To dla mnie prawdziwe kuriozum. To nie wstyd, że prokuratura żąda billingów od dziennikarzy? To jest skomplikowane zagadnienie. Nie chciałbym się dziś do tego pytania odnosić, chociażby dlatego, że śledztwo dotyczące ujawnienia tych informacji dotyczy sprawy, która znajduje się w moim nadzorze, w pionie przestępczości zorganizowanej. Natomiast rzeczywiście zostało ujawnione dla dobra publicznego, ale gdzie jest granica dobra publicznego? Prokuratura postępuje w imieniu dobra publicznego. W imieniu dobra publicznego są także pewne zakazy. Myślę, że chyba jest potrzebny „okrągły stół” wymiaru sprawiedliwości i świata dziennikarskiego, żebyśmy określili sobie, gdzie ta granica się rozpoczyna, gdzie kończy, bo nie da się tak w nieskończoność, bez ograniczeń. W ten sposób można spowodować duże szkody. Temat jako taki jest i warto się chyba nad nim zastanowić. Doceniam rolę mediów jako parasola ochronnego tych, którzy pomagają, ale z drugiej strony media też muszą znać swoją granicę.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)