PolskaOlejniczak: nie wierzymy Kaczmarkowi ws. kont lewicy

Olejniczak: nie wierzymy Kaczmarkowi ws. kont lewicy

Nie wierzymy ministrowi spraw wewnętrznych i administracji Januszowi Kaczmarkowi, że ujawni jakiekolwiek dane w sprawie kont polityków lewicy w Szwajcarii - powiedział szef SLD Wojciech Olejniczak, komentując doniesienia "Naszego Dziennika". Pewnie ich nie posiada - ocenił Olejniczak podczas konferencji prasowej w Sejmie.

Olejniczak: nie wierzymy Kaczmarkowi ws. kont lewicy
Źródło zdjęć: © PAP

24.05.2007 | aktual.: 24.05.2007 20:19

Konsekwencja tej władzy jest mniej więcej taka - przez dwa lata słyszymy zapowiedzi, że są konta, że na pewno są już jakieś konta, i że za chwilę się dowiemy, kto te konta ma i ile na tych kontach jest - mówił szef Sojuszu.

Minęło wiele tygodni i wiele miesięcy, niech panowie pokazują - kontynuował szef klubu SLD Jerzy Szmajdziński. Pytał jednocześnie, dlaczego do dzisiaj nie ujawniono dokumentów afery starachowickiej. Jak stwierdził, wszystko się robi, aby "straszyć".

Jak napisał "Nasz Dziennik", politycy lewicy mieli tajne konta nie tylko w Szwajcarii, ale również w Lichtensteinie.

Według gazety, prawdopodobnie w najbliższych dniach władze Szwajcarii ujawnią informacje na temat kont polskich polityków w ich bankach. "W 2006 roku ówczesny prokurator krajowy, dziś minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek zwrócił się do strony szwajcarskiej o pomoc w śledztwie" - przypomina "ND".

Jak podaje "ND", w tym tygodniu przedstawiciele polskiego wymiaru sprawiedliwości w Szwajcarii i Lichtensteinie prowadzili finalne rozmowy, dotyczące ujawnienia i przekazania takich danych. Według nieoficjalnych informacji "ND", potwierdzają się wcześniejsze doniesienia lobbysty Marka Dochnala o tajnych zagranicznych kontach polityków SLD: Jacka Piechoty i Marka Ungiera.

Wymieniany w artykule "Naszego Dziennika" Jacek Piechota zapewnia natomiast w oświadczeniu przesłanym, że "nigdy nie zakładał i nie posiadał 'specjalnego' rachunku bankowego w jakimkolwiek banku ulokowanym w Szwajcarii lub Lichtensteinie". Wbrew zapewnieniom autora wspomnianego artykułu, w dniu 23 maja br. żaden przedstawicie] redakcji "Naszego Dziennika" nie podjął próby skontaktowania się ze mną, lub z którymś z moich współpracowników - dodał Piechota.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)