Olejniczak: nie prowadziłem działalności gospodarczej na uczelni
Szef SLD Wojciech Olejniczak podkreślił, że nigdy nie prowadził działalności gospodarczej na swojej uczelni. Zaprzeczył doniesieniom "Rzeczpospolitej", że w czasie studiów zarabiał na powiązaniach z władzami Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, w której studiował.
Olejniczak na razie nie zamierza pozywać do sądu "Rzeczpospolitej", ale zapowiedział napisanie sprostowania do gazety.
Dziennik, powołując się na informatora Pawła G., napisał, że klubem "Na Przyzbie" przy akademikach SGGW rządzili - i czerpali z tego korzyści finansowe - Wojciech Olejniczak oraz jego przyjaciel Krzysztof Kowalski. Paweł G. dziennikarzom "Rz" opowiedział o zabieraniu pieniędzy prosto z kasy klubu, o fałszowaniu faktur.
Według relacji dziennika, więcej osób pamięta niejasne interesy Olejniczaka w stworzonej przez niego w 1997 roku Fundacji Samorządu Studentów SGGW. "Mówią np. o łapówkach za wyjazdy do pracy w Wielkiej Brytanii, które organizowała uczelnia, a koordynowała fundacja kierowana przez Olejniczaka" - pisze "Rz". "Pytany o pieniądze, za które pod koniec lat 90. kupił mieszkanie (prawie 300 tys. zł gotówką), odpowiada: - W czasie, kiedy inni się bawili, ja pracowałem i odkładałem" - donosi gazeta.
W artykule jest wiele rzeczy wymyślonych przez różne osoby - powiedział Olejniczak. Nie ulega wątpliwości, że połączenie tego wszystkiego miało pokazać Wojciecha Olejniczka - jako działacza studenckiego - w krzywym zwierciadle - podkreślił.
Jak dodał lider SLD, "prawdą jest, że studenci wyjeżdżali do Anglii, ja również dwa razy pracowałem w Wielkiej Brytanii".
Prawdą jest, że każdy musiał za te wyjazdy normalnie płacić bo to były opłaty obowiązkowe: autokar, tzw. pozwolenie na pracę i kaucja - powiedział Olejniczak. To były fakty - dodał - student wpłacał takie pieniądze na konto, ale to nie była jakakolwiek forma łapówki.
Odnosząc się do zakupu mieszkania Olejniczak wyjaśnił, że budowa mieszkania trwała trzy lata i przez te trzy lata wspólnym wysiłkiem jego oraz jego najbliższych wpłacano pieniądze.
"Pieniądze pochodziły ze spłaty, do której zobowiązał się mój brat w związku z tym, że przejmował bardzo duże gospodarstwo. To było naturalne, że skoro on przejmuje gospodarstwo to spłaca mnie i mojego młodszego brata. Część środków pochodziła z mojej pracy w Wielkiej Brytanii, wyjeżdżała też moja żona" - wyjaśnił. Według niego, jak to się wszystko zliczy przez kilka lat, to rzeczywiście wspólnie na to mieszanie wszyscy odłożyliśmy.
Poza tym, Olejniczak powiedział, że nigdy nie zajmował się działalnością gospodarczą na swojej uczelni. Znam pana Pawła (na którego powołuje się "Rz") od dziecka i wydaje mi się, że niejednokrotnie w życiu mu pomogłem. Rozumiem, że pewnie czuje jakieś rozczarowanie, że pewnie w życiu mu się nie wiedzie, ale jego oskarżenia są zupełnie bezpodstawne - mówił lider SLD. Nigdy nie otrzymałem od niego ani złotówki - zaznaczył Olejniczak.
Poinformował też, że przygotowuje już odpowiedź na artykuł w "Rzeczpospolitej".