Okroić eurokonstytucję?
Wicemarszałek Sejmu Kazimierz Michał
Ujazdowski (PiS) uznał za sensowną propozycję Aleksandra
Smolara, by polskie partie wspólnie przedstawiły Unii nową
propozycję Traktatu Konstytucyjnego UE, pozbawiając go charakteru
konstytucji. Minister w Kancelarii Prezydenta Dariusz Szymczycha ocenił propozycję jako ciekawą, ale spekulatywną. Ujazdowski i
Szymczycha wzięli udział w audycji "Sygnałów Dnia"
Programu I Polskiego Radia.
Politolog, prezes Fundacji im. Stefana Batorego w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" zaproponował, by polska lewica i prawica zawarły porozumienie i wyłączyły konstytucję UE z polityki wewnętrznej, a następnie wysłały swoją ofertę Unii. Byłaby ona następująca: "Z traktatu wycinamy część trzecią, preambułę, Kartę Praw, słowem - pozbawiamy go charakteru konstytucji. Zostawiamy to, co najważniejsze - reformy instytucjonalne: głosowanie w Radzie, nowe kompetencje Parlamentu Europejskiego, wspólną politykę zagraniczną i obronną". Zdaniem Smolara, taki okrojony traktat można by przyjąć bez referendum.
Ujazdowski uznał postulat Smolara za jedną z sensownych propozycji i dość poważny głos w debacie nad nowym dokumentem. Dodał jednak, że nie istnieje żaden powód, dla którego Polacy mieliby ratować dotychczasowy traktat, który pogarszał pozycję Polski w UE, odchodząc od Traktatu Nicejskiego i naruszał zasady partnerstwa i solidarności w UE.
Szymczycha powiedział, że dla niego propozycja Smolara jest ciekawa, choć spekulatywna. Szymczysze nie podoba się m.in. pomysł wyłączenia z Traktatu Konstytucyjnego UE Karty Praw, będącej dodatkową gwarancją praw obywatelskich i wolności politycznej. Zaznaczył, że zmiana treści Traktatu musiałaby być decyzją 25 państw, podjętą na konferencji międzyrządowej.
Ujazdowski powiedział, że jeśli jesienią tego roku czy wiosną przyszłego nadal będzie aktualna kwestia referendum ws. Traktatu Konstytucyjnego UE, tzn. przywódcy UE sami nie rozpoczną pracy nad nowym dokumentem, to jest pole do zorganizowania referendum w Polsce, ale bez pośpiechu i bez związku z wyborami wewnętrznymi. Dodał, że PiS, niezależnie od wyniku referendum we Francji, stał na stanowisku, że w Polsce powinno się ono odbyć w 2006 r.
"Nie chcemy referendum pod nadzorem rządu nie mającego większości parlamentarnej, w ramach przepisów, które pozwalają na udział środków zagranicznych w kampanii referendalnej" - zaznaczył Ujazdowski. Jego zdaniem, póki się tych obowiązujących w Polsce przepisów nie zmieni, nie ma możliwości zorganizowania "czystego" referendum.
Tymczasem lider PiS Jarosław Kaczyński w poniedziałek powiedział, że po odrzuceniu przez Francuzów Traktatu Konstytucyjnego UE "bezsensownym" jest przeprowadzanie obecnie w Polsce referendum w tej sprawie.
Szymczycha przypomniał, że aby referendum było wiążące dla władz państwowych, frekwencja musi wynieść ponad 50%, a - jak pokazuje doświadczenie - próg ten osiągany jest tylko w wyborach prezydenckich. Tak więc - jego zdaniem - referendum należy powiązać z pierwszą turą wyborów prezydenckich 9 października.
Jego zdaniem, Traktat Konstytucyjny UE to nie jest dokument, który ustanawiałby jedno państwo europejskie z superwładzą europejską, ograniczające suwerenność poszczególnych państw. Francuzi mają swoje lęki, ale to nie oni będą za nas decydowali, czy chcemy rozwijać integrację - powiedział. Zaznaczył, że do tej pory Traktat przyjęto w 9 państwach, w których zamieszkuje 49% ludności Unii, a odrzucono we Francji, na którą przypada 12% ludności UE.
Dotychczas Traktat Konstytucyjny UE ratyfikowały: Austria, Grecja, Hiszpania, Litwa, Niemcy, Słowenia, Węgry, Włochy i Słowacja. W niedzielnym referendum 55,96% wyborców francuskich odrzuciło konstytucję Unii Europejskiej.