PolskaOkoliczności zabójstwa księdza Popiełuszki wciąż budzą wątpliwości

Okoliczności zabójstwa księdza Popiełuszki wciąż budzą wątpliwości

24 lata po śmierci księdza Jerzego Popiełuszki okoliczności jego zabójstwa wciąż budzą wiele wątpliwości. Istnieją niewyjaśnione dotąd poszlaki i zeznania świadków, z których wynika, że ostatnia droga księdza mogła wyglądać zupełnie inaczej niż wynika z ustaleń procesu toruńskiego z 1984.

Wciąż nie wyjaśniono, na przykład, w jakich okolicznościach w ruinach Zamku Dybowskiego w Toruniu, w miejscu wyjątkowo trudno dostępnym, znaleziono różaniec, który mógł należeć do księdza Popiełuszki. Znaleziono go w czasie poszukiwań kapłana.

Zdaniem historyka Wojciecha Polaka, to pozwala postawić hipotezę, że Jerzy Popiełuszko mógł zginąć później i z rąk innych funkcjonariuszy. W pewnym momencie mogło dojść do przekazania księdza przez jedną ekipę UB drugiej, która z kolei zawiozła duchownego w nieznane miejsce i tam go przesłuchiwała i torturowała.

Oficjalnie ksiądz Jerzy Popiełuszko został wrzucony do Wisły z zapory we Włocławku 19 października. Pierwsze podwodne poszukiwania zorganizowano 26. Ciała oficjalnie nie znaleziono. Reporterzy Radia PiK rozmawiali z nurkiem, który na co dzień pracował na tamie. Tamtego dnia obserwował poszukiwania. Jak mówi, ciała księdza nie można było nie znaleźć, bowiem dno w tym miejscu było wybetonowane i gładkie.

Z nieznanych przyczyn poszukiwania przerwano 30 października. Wówczas na zaporze pojawił się minister spraw wewnętrznych generał Czesław Kiszczak, który kategorycznie zabraniał mieszania do poszukiwań cywilów i zażądał jak najszybszego odnalezienia zwłok. Rozmówca Radia PiK, który miał już wcześniej doświadczenie w poszukiwaniu zwłok zapewnia, że ciało księdza nie mogło spoczywać w wodzie od kilku dni.

Po 1989 roku śledztwo w sprawie zabójstwa księdza Popiełuszki dwukrotnie prowadził lubelski prokurator Andrzej Witkowski. To jego zespół dotarł do wielu nowych poszlak. Przesłuchał grupę rybaków, którzy widzieli jak coś lub kogoś wrzucano z zapory do Wisły 25 października, 6 dni po porwaniu księdza. Jeden z mężczyzn opowiadał znajomym, że widział skrępowanego sznurkiem człowieka. Ten rybak już nie żyje. Kolega, który był z nim na łódce i potem zeznawał w Instytucie Pamięci Narodowej, boi się rozmawiać z reporterami. Jak mówi, wciąż dostaje pogróżki.

Z zeznań byłego prokuratora wojewódzkiego w Toruniu wynika, że ciało księdza Popiełuszki znaleziono już 26 października. Dlaczego go nie wyłowiono, a jeśli wyłowiono to co działo się przez kolejne dni? Tego do tej pory nie wyjaśniono. Dlaczego nurkowie, którzy tylko znaleźli ciało, zostali nakłonieni do tego, by skłamać, że także wydobyli je na brzeg? To kolejna zagadka.

Prokurator Andrzej Witkowski nie zdążył skończyć śledztwa.

W 2004 roku sprawę mu odebrano i przekazano do katowickiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Ten kielich goryczy do tej pory piję - mówi prokurator Witkowski. Jak dodaje, gdy wezwano go przed IPN, był wielokrotnie oskarżany o mitomanię i deprecjonowanie wielu prac naukowych na ten temat.

W tej chwili śledztwo w sprawie śmierci księdza Popiełuszki, a właściwie zleceniodawców tej zbrodni, prowadzi IPN w Warszawie. Jednak - zdaniem historyka Wojciecha Polaka - postępowanie powinno toczyć się w regionie Pomorza i Kujaw - to tu należy szukać świadków którzy mogą pomóc w ujawnieniu prawdy o śmierci kapelana Solidarności.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)