Ojciec przyznał się, że zabił 10-miesięcznego Piotrusia
Mimo dnia bez wokandy, w Sądzie Okręgowym w Łodzi rozpoczął się w środę proces 23-letniego piekarza Łukasza P., oskarżonego o zabicie swojego 10-miesięcznego synka Piotrusia. Mężczyzna przyznał się do winy, ale nie chciał wyjaśnić, jak doszło do śmierci dziecka. Za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem grozi mu dożywocie.
Do tragedii doszło 9 lutego br. w Aleksandrowie Łódzkim. Wieczorem, kiedy Sylwia W., mama Piotrusia, była jeszcze w pracy w Łodzi, jej konkubent urządził w domu imprezę, na którą zaprosił brata i kolegę. Pili wódkę do późnego wieczora. Kiedy goście rozeszli się do domu, Łukasz P. - mając 1,4 promila alkoholu we krwi - wykąpał synka i chciał położyć go spać. Piotruś prawdopodobnie zaczął płakać i wtedy ojciec skatował go. Gdy chłopczyk przestał oddychać, mężczyzna chwycił dziecko na ręce i pobiegł do komisariatu. Po drodze natknął się na karetkę pogotowia. Załoga podjęła reanimację, ale nie zdołała Piotrusia uratować. Biegli stwierdzili na ciele chłopczyka liczne obrażenia: m.in. sińce, krwiaki i połamane żebra.
Wciąż nie mogę się otrząsnąć z bólu po stracie dziecka - Sylwia W. nie chciała w sądzie rozmawiać z dziennikarzami na temat tragedii.
Kobieta jest pod opieką matki. _ Po tragedii w mieszkaniu w Aleksandrowie córka przeprowadziła się do mnie do Łodzi. Mieszkamy razem. Sylwia pracuje przy produkcji opakowań. Pracuje, aby nie myśleć o tym, co ją spotkało_ - opowiada Katarzyna Wąsik. Nie ma mowy, aby przebaczyła Łukaszowi. Zresztą jej były konkubent nie przysłał córce z aresztu listu z przeprosinami.
Związek Sylwii i Łukasza był bezkonfliktowy tylko na początku znajomości. Wszystko było wspaniale, gdy poznali się na dyskotece w 2006 roku. Po kilku miesiącach zamieszkali razem. Gdy urodził się Piotruś, jego ojciec wpadał w szał. Często karcił dziecko za płacz. Zdarzyło się, że pobił Sylwię i synka. W sądzie Łukasz P. zaprzeczył, że bił dziecko. Tymczasem według śledczych pewnego dnia rzucił się na płaczącego Piotrusia, uderzył go "z główki", po czym położył na podłodze i cztery razy kopnął w tułów.
Następna rozprawa odbędzie się na początku października.