ŚwiatOjciec porwał synka za granicę, matka błaga o pomoc

Ojciec porwał synka za granicę, matka błaga o pomoc

- Porwał go ojciec. Możliwe, że wmówił chłopcu, że jego mama nie żyje albo że go nie kocha. Wozi go po Europie i będzie go próbował przewieźć do USA - alarmuje Krzysztof Rutkowski.

Ojciec porwał synka za granicę, matka błaga o pomoc
Źródło zdjęć: © emito.net

22.06.2011 | aktual.: 22.06.2011 14:16

Do porwania 3,5-letniego Filipa Listwana doszło 6 marca w Warszawie. Od tamtego dnia jego mama, 32-letnia Agnieszka, odchodzi od zmysłów. - W kwietniu widziany był w Hiszpanii. Teraz może być w Niemczech, Austrii lub Wielkiej Brytanii - powiedział portalowi Emito.net detektyw. - Ojciec, myśląc, że robi to dla dobra dziecka, może je skrzywdzić, nie zdając sobie z tego sprawy. To skomplikowana osobowość - wyjaśnia.

Matka chłopca tłumaczy, że ojciec to mężczyzna apodyktyczny. Nie znosi sprzeciwu, realizuje założone przez siebie cele nie licząc się z nikim. Ma 51 lat, przez 20 lat mieszkał w Kalifornii. Ma pieniądze i amerykański paszport. 3,5-latek też ma obywatelstwo amerykańskie, ale jego paszport zatrzymała ambasada w Warszawie, wiedząc o nieporozumieniach rodzinnych. - Możliwe, że będzie chciał przemycić synka do Ameryki w sposób nielegalny. Może posługiwać się fałszywymi dokumentami. On jest do tego zdolny - mówi Agnieszka.

Telefon nie działa, rodzina nic nie wie

W dniu porwania, na podstawie prawomocnego wyroku, ojciec - mieszkaniec Złotoryi - miał prawo do widzenia się z dzieckiem poza domem matki. Ale tylko na terenie Warszawy, bo tak nakazał mu sąd. - Czułam, że jest coś nie tak, bo przez cały dzień jego komórka nie działała. Kiedy o godz. 18 nie wrócił, wiedziałam, że stało się coś złego. Natychmiast zawiadomiłam policję - opowiada matka.

Telefon komórkowy ojca już nigdy się nie zalogował. Okazało się, że tuż przed uprowadzeniem dziecka przepisał cały majątek na siostrę oraz matkę. Wśród przepisanych nieruchomości znajduje się kamienica w Złotoryi, z wynajmu, której co miesiąc czerpał zyski. To było ponoć jedyne źródło jego dochodu.

- Jego rodzina odmawia współpracy. Twierdzą, że nie wiedzą gdzie Andrzej przebywa, ale ja w to nie wierzę - mówi p. Agnieszka.

Dodzwoniliśmy się do pani Mirelli, siostry ojca dziecka. To właśnie m.in. na nią porywacz przepisał swój majątek.

- Nie wiem, gdzie może być dziecko. Skąd mam wiedzieć? Nasza rodzina tego nie wie. No pewnie, że się martwimy. Dziękuję za rozmowę. Do widzenia - urwała rozmowę.

Na jego ślad natrafiła w kwietniu koło Tarragony w Hiszpanii tamtejsza policja. Ponoć ojciec, jakaś Polka i dziecko mieszkali w jednym z domów. Ale wkrótce ojciec z chłopcem znów przepadli. A zeznania zatrzymanej Polki są pełne sprzeczności.

Detektyw Rutkowski prosi o pomoc

Dlatego teraz chłopca szuka w całej Europie detektyw Krzysztof Rutkowski. - Najwięksi bandyci wpadali przez przypadek, bo ktoś ich gdzieś rozpoznał. Dlatego bardzo ważne jest, żeby społeczeństwo wiedziało, jak chłopiec wygląda i pomogło go odnaleźć - mówi detektyw. - Trzeba zrozumieć dramat matki. Trzeba pomóc jej odnaleźć dziecko i zakończyć ten koszmar - dodaje.

Okazuje się, że ojciec próbował już raz porwać Filipka w 2009 roku. Wywiózł go wtedy z Warszawy ale policja schwytała go w Łowiczu. Nie chciał oddać dziecka. Badany był przez psychiatrów i psychologów w Rodzinnym Ośrodku Diagnostyczno- Konsultacyjnym w Warszawie. Sąd nie pozbawił go jednak wówczas prawa do opieki nad dzieckiem. Dopiero na początek lipca tego roku zaplanowana jest taka rozprawa.

Detektyw Krzysztof Rutkowski prosi wszystkich, którzy rozpoznają dziecko, o kontakt pod telefonem +48 600 007 007 lub +48 512 206 030

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)