Ojciec napadł z nożem na syna i zranił policjanta
Blisko godzinę trwała policyjna obława na 60-letniego mężczyznę, który dotkliwie poranił nożem swego syna. Sprawca zadał mu kilka ciosów, raniąc w nogi i głowę, po czym uciekł z miejsca zdarzenia. Gdy znaleźli go policjanci, jednego z nich pobił metalowym prętem.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek około godz. 20 w jednej z kamienic przy ul. Cezaka w Zgierzu. Policjantów o tragedii zaalarmował przypadkowy przechodzień, który poinformował, że na chodniku przed domem wykrwawia się mężczyzna. Na miejsce wysłano natychmiast patrol. Funkcjonariusze dowiedzieli się, że podczas kłótni ojciec zaatakował syna nożem.
Poranionego mężczyznę przewieziono natychmiast do szpitala, a na miejsce wezwano posiłki. Policjanci udali się do mieszkania, w którym doszło do awantury, ale nie znaleźli tam sprawcy. Rozpoczęli więc poszukiwania na zewnątrz posesji. Po pewnym czasie nożownika znaleziono w jednym z garaży. Mężczyzna zabarykadował się w stojącej wewnątrz przyczepie kempingowej.
Był bardzo agresywny. Nie pozwolił się zbliżyć żadnemu z policjantów. Gdy jeden z nich podszedł za blisko został zaatakowany metalowym prętem. Ten moment wykorzystali jego koledzy, którzy rzucili się na krewkiego 60-latka i obezwładnili go. Mężczyzna został zatrzymany. We wtorek był przesłuchiwany przez prokuraturę.
Na mieszkańców okolicznych domostw padł blady strach. - Jestem tak przerażona, że poprosiłam jedną z koleżanek, by dzisiaj ze mną posiedziała - mówi jedna z kobiet. - Mam wrażenie, że ten człowiek jest nieobliczalny, boję się, że może jeszcze kogoś zaatakować.
Policja nie chce ujawniać, czy sprawca miał już zatargi z prawem i jakie były motywy jego działania. - Prowadzimy postępowanie wyjaśniające w tej sprawie, do czasu jego zakończenia nie możemy ujawniać szczegółów - informuje Liliana Garczyńska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Zgierzu.