PolskaOjciec Kamili M.: z radia się więcej dowiadywaliśmy, niż policjanci chcieli nam powiedzieć

Ojciec Kamili M.: z radia się więcej dowiadywaliśmy, niż policjanci chcieli nam powiedzieć

W czwartek w południe policjanci pojawili się w Sanoku pod blokiem Andrzeja B. przy ul. Cegielnianej 14. Podejrzewali go o zamordowanie dzień wcześniej w Międzybrodziu 29-letniego Krystiana L. pseudonim „Lala”. Z nieoficjalnych źródeł Polsatu wynika, że prawdopodobnie była to egzekucja, ale dokonana na niewłaściwej osobie.

Ojciec Kamili M.: z radia się więcej dowiadywaliśmy, niż policjanci chcieli nam powiedzieć
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Bednarczyk

14.01.2013 | aktual.: 14.01.2013 14:43

Sekcja zwłok wykazała, że Andrzej B. i Kamila M. umarli krótko przed interwencją policji od ran postrzałowych głowy. Ojciec nastolatki opowiada w Polsacie o swoich próbach zaangażowania w negocjacje Andrzejem B., mówi też, że wyklucza samobójstwo córki.

- Nie wierzę, że oni córkę widzieli na oczy, jeżeli nawet rozmawiali, to rozmawiali przez drzwi. Co by pani powiedziała, jakby pani miała pistolet to głowy przystawiony? Powiedziałaby pani: „ja wychodzę”? Mógł jej powiedzieć, że „jeżeli zrobi krok to zabije ją na miejscu”. To jak mogą powiedzieć, że ona nie chciała wyjść? - pyta.

Ojciec Kamili M. ma pretensje do policji, że rodzina nie została zaangażowana do negocjacji. - Myśmy pojechali na komendę, żeby spróbować z policjantami porozmawiać, żeby nas tam wpuścili - mówi i zaznacza, że zatrzymanie trwało do 3 w nocy, "aż to wszystko się skończyło". - Dobrze, że na komendzie było włączone radio, z radia się więcej dowiadywaliśmy co się tam na miejscu dzieje, niż policjanci chcieli nam powiedzieć - zaznacza.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (672)