Oficerowie Scotland Yardu przywiozą prochy Moniki Suchockiej
Prochy jednej z Polek, które zginęły w zamachach terrorystycznych w Londynie 7 lipca, Moniki Suchockiej powrócą w najbliższych dniach do kraju pod eskortą trzech oficerów Scotland Yardu - poinformował wujek Moniki, Christoph Dobosz.
Podkreślił on, że bliscy Moniki Suchockiej są wdzięczni brytyjskiej policji za okazaną w ostatnich tygodniach pomoc oraz za to, że ostatecznie wyrażono zgodę na przyjazd do Polski oficerów, którzy współpracowali z tą rodziną po zamachach w Londynie.
Dobosz przyznał, że nie było łatwo uzyskać taką zgodę. Suchoccy zwrócili się najpierw do samych oficerów łącznikowych, by zechcieli sprowadzić do Polski prochy ich córki. Zwierzchnicy oficerów jednak odmówili, twierdząc że nie ma ku temu "przyczyn operacyjnych". Również kolejne zabiegi spotykały się z odmowną decyzją Scotland Yardu.
Pozytywny skutek odniósł dopiero list napisany przez Christopha Dobosza do szefa Scotland Yardu Iana Blaira, przekazany także do wiadomości premiera Wielkiej Brytanii Tony'ego Blaira, mera Londynu Kena Livingstona oraz mieszkańców Londynu.
Podkreślił on w liście m.in., że brytyjscy oficerowie, którzy pomagali Suchockim od samego początku, są dla nich jak członkowie rodziny. Dlatego też krewni Moniki chcieliby, aby oficerowie byli na jej pogrzebie. List bardzo szybko poskutkował. Scotland Yard zmienił zdanie - powiedział Dobosz.
Dodał, że Scotland Yard pokryje koszty podróży oficerów, którzy przywiozą do Polski prochy Moniki Suchockiej.
Rodzice Moniki Suchockiej w niedzielę byli jeszcze w Londynie. Uczestniczyli w spotkaniu rodzin ofiar zamachów 7 lipca z brytyjską policją. Krewni ofiar mogli tego dnia odwiedzić miejsca eksplozji - trzy stacje metra i Tavistock Square, gdzie bomba eksplodowała w autobusie komunikacji miejskiej.
Anna Widzyk