Oficerowie BOR‑u nie chcą być lokajami polityków
Pracownicy Biura Ochrony Rządu nie chcą być
dłużej lokajami rządzących. Oficerowie się zbuntowali.
Przygotowali projekt zmian przepisów o funkcjonowaniu BOR -
ujawnia "Super Express".
16.01.2008 | aktual.: 16.01.2008 06:31
Jak się dowiedziała gazeta, gen. Adam Rapacki, wiceszef MSWiA, przekazał już projekt posłom z Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji. Kiedy nowe przepisy wejdą w życie, wyszkoleni do chronienia najważniejszych osób fachowcy nie będą już musieli robić zakupów ani wyprowadzać psów na spacer.
Funkcjonariusz BOR-u nie będzie już pomagierem w życiu prywatnym urzędnika, a osobą pilnującą jego bezpieczeństwa w sytuacjach zagrożenia- zapewnia Grzegorz Dolniak, wiceszef klubu PO.
Za zmiany w ustawie o Biurze Ochrony Rządu zabrali się jako pierwsi pracownicy BOR-u. Chcemy, by politycy mogli częściej rezygnować z ochrony w sytuacjach prywatnych- potwierdza "SE" jeden z funkcjonariuszy, pragnący zachować anonimowość. Dzięki temu nasi ludzie nie będą musieli uczestniczyć np. w zakupach w perfumerii czy imieninach ciotki polityka - dodaje. Grzegorz Dolniak obiecuje, że przypilnuje, by Sejm jak najszybciej zajął się sprawą.
Obowiązujące przepisy o BOR wymagają od funkcjonariusza, by pilnował urzędnika 24 godziny na dobę. Nie może go odstąpić na krok. I tu zawsze będzie konflikt, jak powinien go chronić i czy powinien to robić w każdej sytuacji. Dlatego zmiany powinny iść w kierunku utworzenia katalogu czynności funkcjonariusza BOR, który będzie wyraźnie mówił: kiedy i w jakiej sytuacji może odmówić osobie ochranianej. To musi być przemyślane rozwiązanie. Osoby ochraniane muszą przestać myśleć, że oficer BOR jest do wszystkiego, do realizowania każdej zachcianki. Tak być nie powinno- mówi gazecie były szef BOR gen. Grzegorz Mozgawa. (PAP)