Ofiary niewiedzy
Zaledwie 5% Polaków zna zasady
udzielania pierwszej pomocy. Na Zachodzie ta liczba jest
zdecydowanie wyższa i sięga nawet 50%. Tymczasem o życiu
człowieka decydują pierwsze minuty od zatrzymania krążenia -
informuje "Życie".
05.11.2004 | aktual.: 05.11.2004 06:40
- W przypadku niedotlenienia mózgu człowiek umiera po pięciu minutach - mówi ratownik medyczny z Gorzowa Wielkopolskiego. - Dlatego będąc świadkiem wypadku, należy od razu rozpocząć sztuczne oddychanie u poszkodowanego. To nie jest zwykła pomoc, ale ratowanie życia.
Najczęstszą przyczyną unikania akcji ratunkowej jest obawa przed ewentualnymi skutkami prawnymi udzielania pierwszej pomocy oraz przekonanie, że podjęcie jej jeszcze bardziej może zaszkodzić ofierze wypadku. Działanie często uniemożliwia też zwykła bariera psychiczna.
Tymczasem, jeśli w czasie udzielania komuś pomocy, zrobimy mu przypadkowo krzywdę, nie ponosimy za to żadnych konsekwencji. Jeżeli nie zrobimy nic, by pomóc poszkodowanemu, grozi nam do pięciu lat więzienia. Ale tylko teoretycznie. - Te kary są fikcją. Nie znam przypadku, by ktoś został skazany - przekonuje ratownik z Gorzowa WLKP. - Na Zachodzie osoba, która nie pomoże poszkodowanemu w wypadku od razu ma sprawę sądową. Według niego, na 100 osób, którym udzielono pierwszej pomocy, zanim przyjechała karetka, sami jesteśmy w stanie uratować życie aż 20 z nich.
Według ekspertów najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie obowiązkowych szkoleń z pierwszej pomocy podczas kursów na prawo jazdy.
- Sytuację w polskim ratownictwie medycznym na pewno poprawiłaby nowelizacja ustawy o ratownictwie medycznym - uważa rzecznik Lotniczego Pogotowia Ratunkowego Robert Gałązkowski. (PAP)