Ofiary "czarnego czwartku"
Czwartek 28 czerwca 1956 roku w szpitalu przy ulicy Długiej w Poznaniu zaczął się bardzo spokojnie. Do wczesnego popołudnia przyjęto tylko dwóch pacjentów: ze złamaniem kości i zapaleniem wyrostka robaczkowego. I nagle, gdy rozgorzały walki uliczne, zaczęła napływać fala rannych z ranami postrzałowymi...
28.06.2007 08:34
W odnalezionej księdze operacyjnej pierwszy figuruje Alojzy Wojciechowski z raną postrzałową goleni prawej. Po nim w rejestrze znalazł się 65-letni Władysław Pulmański, który został przywieziony z raną postrzałową goleni lewej i otwartym złamaniem. Potem nastąpiła seria przyjęć z podobnym rozpoznaniem: Leon Bąk, lat 17, rana postrzałowa lewego uda, Zenon Stęsik, lat 16, rana postrzałowa goleni prawej, Ryszard Banasiński, lat 25, rana postrzałowa okolicy lewej łopatki i lewej stopy... Były też liczne przypadki ran tłuczonych i otwartych złamań kończyn. Średnia wieku pacjentów wynosiła 36 lat, choć dominowali młodzi mężczyźni.
Fałszerstw nie było
Dane do księgi lekarze wpisywali najpierw po polsku, a potem nagle po łacinie. Czy chodziło o wymuszone przez UB kamuflowanie przyczyn hospitalizacji? – Nie sądzę – mówi naczelny lekarz Szpitala Klinicznego Przemienienia Pańskiego, dr Szczepan Cofta, który dokładnie przeanalizował te materiały. – Dokumentację na ogół prowadzono w języku łacińskim, a zmiany mogły wynikać z gorączki i pośpiechu, w jakim trzeba było wtedy pracować. Operowało tylko kilku chirurgów i to niemal w sposób ciągły. Na tamten czwartek zaplanowano sześć czy siedem operacji, a gdy zaczęli napływać ranni, przeprowadzono aż 39 zabiegów. Ogółem pod datą 28 czerwca 1956 roku w księdze operacyjnej pojawiły się wpisy dotyczące 45 rannych, a trzech kolejnych pacjentów opatrzono następnego dnia. Odnalezioną dokumentacją Szpitala Przemienienia Pańskiego zainteresował się prokurator Mirosław Sławeta z IPN, który prowadzi śledztwo w sprawie Poznańskiego Czerwca 1956. Księgi przedstawiają bowiem osoby ranne i zabite, czyli pokrzywdzone podczas
„czarnego czwartku”, a to jest jednym z głównych zagadnień prokuratorskiego postępowania. Szpitalne dokumenty prawdopodobnie znajdą się w aktach śledztwa. Materiał ten pomoże w weryfikacji danych na temat poszkodowanych. Według najnowszych ustaleń IPN w Poznaniu, w Czerwcu’56 zginęło 58 osób.
Wśród nich było 50 cywilów, czterech żołnierzy, trzech funkcjonariuszy UB i jeden milicjant. Tymczasem w innych danych podaje się, że było 70, a nawet około 100 ofiar. Mirosław Sławeta przekonuje, że dane IPN są najbardziej miarodajne, gdyż zostały dokładnie zweryfikowane, w tym porównane z księgami szpitalnymi oraz relacjami krewnych i znajomych osób zmarłych. Niepotwierdzone ofiary
Według ustaleń IPN, istnieją trzy kategorie osób, które muszą wypaść z wcześniej publikowanych list ofiar Poznańskiego Czerwca 1956. Po pierwsze, są to osoby, których nawet istnienia nie potwierdzono. W tej grupie jest Erwin Ziemniewski, 12-letni chłopiec, jakoby najmłodsza ofiara śmiertelna „czarnego czwartku”. Prokurator odnalazł kilkanaście osób o tym nazwisku, ale nikt nie słyszał o Erwinie. Urzędowe dokumenty także nie potwierdzają istnienia tej osoby. Prawdopodobnie w latach 80., gdy nie było możliwości weryfikacji danych, przy układaniu list posługiwano się informacjami jedynie szczątkowymi, zasłyszanymi. Po drugie, to osoby, które straciły życie z przyczyn naturalnych.
Wśród nich jest Stanisław Bańka – chłopak, który zmarł na skutek mocznicy. Tak przynajmniej wynika z ustaleń IPN na podstawie rozmów ze świadkami i krewnymi. Prawdopodobnie badacz, który w latach PRL wpisał tę osobę na listę ofiar, miał dostęp jedynie do ogólnych dokumentów z Urzędu Stanu Cywilnego, z których wynikało, że chłopak zmarł 28 czy 29 czerwca 1956 roku. Na tej podstawie został uznany za ofiarę powstania. Po trzecie wreszcie, to osoby które miały związek z czerwcowymi wydarzeniami, ale ich śmierć nie była ich wynikiem. Do tej grupy należał Kazimierz Sobala, który w Czerwcu ’56 został poważnie ranny, ale przeżył. Dopiero w roku 1959 popełnił samobójstwo i przyjęto hipotezę, że zrobił to pod wpływem doświadczeń sprzed trzech lat. Członkowie jego rodziny w czasie przesłuchania stwierdzili jednak, że podłożem targnięcia się na własne życie były problemy materialne tego człowieka. Podobnie rzecz wygląda z Henrykiem Kaszubą, który został zabity przez milicjanta dopiero 26 lipca 1956 roku, gdy wywiązała
się między nimi sprzeczka. Ktoś wspomniał, że podłożem kłótni była dyskusja na temat Poznańskiego Czerwca i tak zabity dołączył do ofiar czerwcowych.
Obalanie mitów
Także rodziny dwóch żołnierzy twierdziły, iż ich bliscy zostali zabici na służbie w Poznaniu, podczas ulicznych starć. Okazało się jednak, że obaj, owszem, zginęli pod koniec czerwca 1956 roku, ale poza stolicą Wielkopolski, na nadmorskich poligonach, w wyniku zdarzeń losowych. Pojawiły się również doniesienia o istnieniu grobów nieznanych dotychczas ofiar, w szczególności żołnierzy, którzy ponoć zostali straceni, bo odmówili strzelania do demonstrantów. W ubiegłym roku prokuratorzy z poznańskiego IPN przeprowadzili ekshumację na cmentarzu w Leszkowie koło Piły oraz badania sondażowe w lesie koło Biedruska, ale czynności te nie potwierdziły tych sensacyjnych hipotez. – Być może do listy ofiar Poznańskiego Czerwca trzeba będzie kogoś dopisać, ale na razie są tylko weryfikacje negatywne – przyznaje prokurator IPN. – Błędne jest przekonanie, że im większa liczba ofiar śmiertelnych zostanie podana, tym lepiej będzie zbudowany obraz czerwcowych wydarzeń. – Rzecz nie w tym, aby tworzyć kolejne mity, lecz żeby
ustalić, jak było naprawdę. •
Rocznicowe uroczystości
Z okazji przypadającej dziś 51. rocznicy „czarnego czwartku” o godzinie 17 w kościele Dominikanów w Poznaniu odbędzie się msza św. koncelebrowana przez arcybiskupa Stanisława Gądeckiego. O 18.30 przy pomniku Poznańskiego Czerwca 1956 odsłonięta zostanie tablica upamiętniająca pobyt pięciu prezydentów na uroczystościach 50. rocznicy czerwcowego powstania. W Ratuszu IPN pokaże wystawę „Wolności! Chleba!”, która od ubiegłego roku objechała pół świata.
Sławomir Kmiecik