Ofiara tabu czy romansu?
Prokuratura Rejonowa w Ostrzeszowie prowadzi
śledztwo w sprawie pobicia skazanych przebywających w kaliskim
więzieniu. Nikomu nie postawiono zarzutów, tymczasem podejrzewany
o to oficer dostał awans i przeszedł na emeryturę. Sprawę opisuje
"Gazeta Poznańska".
28.04.2006 | aktual.: 28.04.2006 01:31
Postępowanie dyscyplinarne w tej sprawie toczy się także wobec kierowniczki działu penitencjarnego Anny D., która o pobiciu poinformowała przełożonych.
Porucznik Andrzej B. przed dwoma laty miał dotkliwie pobić młodego więźnia. Niedawno B. poprosił o zwolnienie ze służby. Po pozytywnej decyzji przełożonych formalnie zdejmie mundur z końcem kwietnia, choć już od miesiąca przebywa na zwolnieniu lekarskim. Jak informuje dziennik funkcjonariusz ten, tuż przed odejściem na emeryturę, dostał awans.
Dobrze wykonywał swoje obowiązki, cieszył się dobrą opinią, nie miał i nie ma nadal postawionych żadnych zarzutów, więc nie było absolutnie żadnych przeszkód - mówi dyrektor Zakładu Karnego w Kaliszu Jarosław Banasik.
Sprawa pobicia - jego zdaniem - to "owoc zabiegów" Anny D. Aktualnie kobieta ta jest zawieszona w obowiązkach, a decyzja w sprawie jej zawodowej przyszłości powinna zapaść w przeciągu najbliższych dwóch tygodni.
Anna D. twierdzi, że padła ofiarą szykan, bo złamała więzienne tabu: powiedziała o pobiciu więźnia.
Postępowanie toczy się nie dlatego, że Anna D. złamała tabu, lecz za to, że wprowadziła w błąd przełożonego - mówi rzecznik prasowy dyrektora okręgowego służby więziennej w Poznaniu Krzysztof Kościelski. Jak pisze "Gazeta Poznańska" Annę D. i funkcjonariusza oskarżonego o pobicie więźnia łączył "związek emocjonalny".