Odwołanie wiceszefa BOR przez premiera zgodne z prawem
Z punktu widzenia przepisów prawa nie doszło
do nieprawidłowości przy odwołaniu ze stanowiska wiceszefa BOR
ppłk. Jarosława Kaczyńskiego - uznał Wojewódzki Sąd
Administracyjny w Warszawie. Kaczyński skarżył tę decyzję bo
uważa, że chodziło nie o względy merytoryczne, a o jego imię i
nazwisko zbieżne z imieniem i nazwiskiem premiera.
11.09.2007 | aktual.: 11.09.2007 13:39
Sąd ma świadomość, że skarżący może czuć się skrzywdzony tym wszystkim. Zgodnie z przepisami Kodeksu postępowania karnego musiał jednak przeanalizować tę decyzje (dotyczącą odwołania) pod względem ewentualnych nieprawidłowości i takich się w niej nie dopatrzył - uzasadniał sędzia Sławomir Antoniuk.
Podkreślił także, że zgodnie z ustawą o BOR, to szef Biura decyduje o zmianach kadrowych, wnioskuje do szefa MSWiA o powołanie lub odwołanie swoich zastępców, i ma prawo do swobodnego dobierania sobie współpracowników.
Ppłk Kaczyński powiedział, że przyjmuje decyzję sądu, ale się z nią nie zgadza. Będę korzystał z przysługującego mi prawa na drodze sądowej i ją zaskarżał - dodał.
Podkreślił, że w BOR pracuje od 15 lat. Przeszedłem wszystkie szczeble kariery. Byłem oceniany bardzo dobrze i wzorowo przez wszystkich moich poprzednich szefów. Rozumiem, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale nie mogę się zgodzić, że w ten sposób odwołuje się mnie ze stanowiska - mówił.
Wyjaśnił, że jego problemy zaczęły się w momencie gdy zabezpieczał wizytę prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Stanach Zjednoczonych. Prezydent Bush, być może żartując zapytał prezydenta Kaczyńskiego gdzie jest jego brat, bo przecież też przyleciał. Słyszałem później od kolegów, że prezydent był tym zniesmaczony, podobnie jak jego brat, który się o tym dowiedział - dodał podpułkownik.
Jak podkreślił takich sytuacji było więcej. Gdy Jarosław Kaczyński został premierem - opowiadał - za pomocą łączności rządowej dzwonili do mnie ministrowie Zbigniew Wassermann, Zbigniew Ziobro. Tłumaczyłem się grzecznie. Choć np. minister Ziobro skierował do mnie kilka nieprzyjemnych słów - dodał.
Ppłk Kaczyński zaznaczył, że do "nieprzyjemnego incydentu" doszło też gdy leciał do Chin. Załoga samolotu zobaczyła na liście, że na pokładzie ma być Jarosław Kaczyński i funkcjonariusz BOR. Przygotowali kwiaty - mówił.
Jak dodał, obecny szef BOR (Andrzej Pawlikowski) miał go zapewniać, że chce z nim współpracować. Został jednak wezwany do premiera, a po powrocie powiedział mi, że musi mnie odwołać. Spytałem czy chodzi o nazwisko. Potwierdził - powiedział Kaczyński.
Decyzja odwołaniu podpułkownika z funkcji wiceszefa BOR zapadła w listopadzie 2006 r., podtrzymał ją w styczniu 2007 r. szef MSWiA.
Obecnie jestem w okresie 12-miesięcznego pozostawania w dyspozycji szefa BOR. Nie zaproponowano mi żadnego innego stanowiska, na początku listopada zostanę zwolniony - powiedział ppłk Kaczyński.