Odwołać dyrektora
Nieczytelne kryteria kontraktowania, różna wycena tych samych procedur, nierówne traktowanie szpitali, lekceważenie rzeczywistych potrzeb zdrowotnych Małopolan, brak rzetelnej kontroli i wiele innych zarzutów po raz kolejny padło wczoraj pod adresem małopolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, podczas konferencji zorganizowanej w krakowskiej siedzibie PO. Te zarzuty kierowane są też do centrali NFZ. Płyną postulaty odwołania dyrektora oddziału.
18.05.2004 | aktual.: 18.05.2004 08:19
- Prosiliśmy prezesa Abramowicza, by spowodował kontrolę 210 nowych świadczeniodawców, którzy pojawili się w tym roku na małopolskim rynku usług zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych. Docierają do nas informacje, że nie wszyscy spełniają wymagania, a jednak dostali kontrakty. Ale na ten postulat, podobnie jak na inne, nie ma z Warszawy żadnej odpowiedzi - powiedział Krzysztof Kiciński, dyrektor Szpitala im. Rydygiera.
- Na przykład zgodnie z przepisami jeden z zabiegów na tętnicach szyjnych jest refundowany na indywidualny wniosek, przy spełnieniu przez szpital ostrych wymagań. Wystąpiliśmy do oddziału z takim wnioskiem i nie możemy się doczekać odpowiedzi. Inny szpital, w którym nie pracuje żaden specjalista chirurgii naczyniowej, bez kłopotów dostał zgodę - poinformował Marek Krobicki, dyrektor niepublicznego Szpitala Bonifratrów.
Uczestnicy spotkania twierdzili, że nieprawidłowości w działaniu małopolskiego oddziału ujawniła też wewnętrzna kontrola, której wyników NFZ nie chce ujawnić. Rzeczywiście, także dziennikarzom odmawia się pokazania tego raportu.
Tak czy inaczej, niejasności jest mnóstwo, więc zdaniem niektórych atmosferę wokół naszego oddziału NFZ mogłyby oczyścić zmiany personalne. Bogdan Klich z PO oświadczył wczoraj dziennikarzom, że prezes Abramowicz dwukrotnie deklarował podjęcie takich decyzji.
Rzecznik NFZ Renata Furman nie odniosła się do nieoficjalnych rozmów swojego szefa, ale oświadczyła: - Żadnych decyzji personalnych dotyczących małopolskiego oddziału nie ma i przynajmniej do tej chwili nie ma takich wniosków.
Po raz kolejny zapewniła też, że pogłoski o wykryciu poważnych nieprawidłowości w działaniu oddziału są nieprawdziwe, nie potwierdziła ich żadna kontrola.
Również sam oddział nieustannie odpiera zarzuty twierdząc, że każdy kontrakt zawarto zgodnie z procedurami.
Sytuacja pacjentów i publicznej służby zdrowia pogarsza się. Trwa już kampania wyborcza, więc o tym najbardziej dotkliwym dla społeczeństwa problemie mówić się będzie coraz głośniej. Tyle tylko, że w ostatnich latach żadna zmiana tabliczek z nazwiskami na drzwiach gabinetów, czy w Warszawie, czy Krakowie, nie przyniosła choćby najdrobniejszej poprawy.
Jolanta Grzelak-Hodor