Odszukajmy mogiły Polaków w Niemczech
Bezimienne, nieopisane, zapomniane - taki
jest los mogił powstańców warszawskich, którzy leżą na cmentarzach
w Niemczech. Uporządkowanie grobów przekracza możliwości polskiej
Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa - pisze "Rzeczpospolita".
29.08.2006 | aktual.: 29.08.2006 06:14
Bogdan Soporowski kilkadziesiąt lat szukał ojca, który walczył w powstaniu. W poszukiwaniach pomagali mu Polacy z Niemiec i sami Niemcy. Grób odnalazł dopiero rok temu, w bezimiennej kwaterze na cmentarzu w Essen - ojciec trafił tam na przymusowe roboty z innymi powstańcami. Zginął podczas alianckiego nalotu.
Po upadku powstania warszawskiego wywieziono do Niemiec 150 tys. cywilów i blisko 17 tys. żołnierzy Armii Krajowej. Trafili do obozów i do prac przymusowych. Umierali od ran z powstania, z głodu, zimna, chorób. Do dzisiaj los tysięcy wywiezionych jest nieznany. Niewielka część leży w oznakowanych grobach, większość w bezimiennych mogiłach zbiorowych lub w ogóle nieoznakowanych miejscach.
"Rzeczpospolita" i Radio Zet ruszyły śladami powstańców, którzy trafili do Niemiec. W Zagłębiu Ruhry znalazły dziesiątki polskich kwater. Niemcy o nie dbają, chociaż czasem niezręcznie - stawiają na grobach prawosławne krzyże lub tablice, na których roi się od błędów. Trafiają się groby kompletnie zarośnięte lub takie, co do których dokładnie nie wiadomo, kto w nich został pochowany.
Czasem pojawi się ktoś z Polonii, ale polskich instytucji nigdy tutaj nie widziałem- mówi dyrektor cmentarza w Dortmundzie Manfred Kramer. W Niemczech utrzymaniem polskich mogił zajmują się zarządy cmentarzy finansowane przez lokalne samorządy. Ich prace nadzoruje Niemiecki Ludowy Związek Opieki nad Grobami Wojennymi.
Chcielibyśmy zainteresować Polaków ich grobami- tłumaczy szef związku na Nadrenię Północną-Westfalię Wolfgang Helde. Obiecuje pomoc w odnajdywaniu mogił. Co na to polska Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa? Mamy ewidencję grobów. Ale ustalenie, kto w nich leży, jest niemożliwe. Brakuje danych- mówi Anna Wojnarowska z Rady.
Gazeta i radio znalazły ludzi, którzy potrafią odnajdować miejsca pochówku powstańców. Mieszkający w Hanowerze Henryk Nazarczuk od 15 lat tropi mogiły Polaków. Żeby je odnaleźć, trzeba przede wszystkim sięgnąć do dokumentów Czerwonego Krzyża. Są też listy przywozowe do obozów i listy na cmentarzach- wyjaśnia Nazarczuk, który wraz z żoną zidentyfikował w Niemczech około 4 tysiące polskich kwater. (PAP)