Odszkodowanie za więzienie
41-letni Wiesław K. przesiedział pięć lat za kratkami oskarżony o zabójstwo, którego nie popełnił. Gdański sąd właśnie przyznał mu 140 tysięcy zł odszkodowania za bezprawne uwięzienie.
Prokuratura odwoła się od orzeczenia. K. jest od 12 lat bezdomny, mieszka w noclegowni. - Jak dostanę pieniądze, pierwsze co będzie, to mieszkanie - mówi.
W 1986 roku Wiesław K. (miał wówczas 23 lata) pracował na budowie w Pruszczu Gdańskim. W listopadzie przyszli po niego milicjanci. Na komisariat trafił także jego kumpel. Okazało się, że obaj podejrzani są o zabójstwo kobiety, miejscowej handlarki. Mordu dokonano ze szczególnym okrucieństwem, kobieta zginęła od ciosów siekierą.
Mężczyźni zostali poddani milicyjnej "obróbce". Przesłuchania odbywały się w nocy, mężczyzna wracał z nich cały siny. W końcu przyznał się, pomówił także kolegę. - Powiedział mi, że gdyby się nie przyznał, to byśmy nie rozmawiali - mówi jego obrońca, mecenas Lech Toporek. - W czasie tzw. wizji lokalnej K. mylił się. Zresztą miał alibi, w czasie morderstwa był u znajomych.
Nie obchodzi to jednak ówczesnego wymiaru sprawiedliwości. W 1988 roku sąd skazał K. na 25 lat więzienia, mimo że odwołał swoje przyznanie się do winy. Po apelacji kolejny sąd skazuje go na 10 lat. Z aresztu wychodzi po pięciu latach, w 1991 roku. Rozpoczyna się trzeci proces w tej sprawie. Wreszcie w kwietniu zeszłego roku zapada wyrok - K. jest niewinny, dowody przeciw niemu spreparowano.
Mężczyzna od wyjścia z aresztu nie może ułożyć sobie życia, zajmuje się dorywczymi pracami, nie ma domu. Postanawia starać się o odszkodowanie - 350 tysięcy złotych. Sąd przyznał mu niecałą połowę tej kwoty - 140 tysięcy. Prokuratura odwoła się jednak od tego orzeczenia. Mecenas Toporek powiedział nam, że w takim razie i on będzie walczył o większe pieniądze dla swego klienta.
Czesław Romanowski