Odszkodowanie dla górnika może pogrążyć górnictwo
Górnik Krzysztof Golec może wygrać
w sądzie 12 lub 30 tysięcy. Niewiele, ale ten wyrok grozi
katastrofą całej branży - ocenia "Gazeta Wyborcza".
Krzysztof Golec przez wiele lat był przodowym w kopalni Wesoła w Mysłowicach. Za ciężką pracę dostawał na rękę ok. 2 tys. zł. W 1999 r. ruszył na wojnę ze swym pracodawcą - Katowickim Holdingiem Węglowym.
Na mocy holdingowej umowy zbiorowej, którą zawarto w 1993 r., zarobki zatrudnionych pod ziemią nie mogły być niższe niż 90% najniższego krajowego wynagrodzenia. Przepis zobowiązywał więc spółki węglowe (np. KHW) do corocznych podwyżek. Kopalń nie było na to stać i Golec zarabiał mniej, niż powinien. Teraz domaga się wyrównania zarobków za lata 1996-99.
Szefowie KHW bronią się. Dawali przecież podwyżki zgodnie ze wskaźnikiem ustalanym w Komisji Trójstronnej. Był on jednak dużo niższy od zapisów w umowie zbiorowej.
Szefowie spółki wierzyli do niedawna, że sędziowie spojrzą na sprawę z punktu widzenia górnictwa, a nie górnika. Jednak Sąd Okręgowy w Katowicach zasądził na rzecz Golca 12 tys. zł. Górnik idzie za ciosem i chce 30 tys. Wniósł apelację, którą w piątek rozstrzygnie katowicki sąd apelacyjny.
Sprawa jest precedensowa i może wywołać lawinę. Na wyrok czeka z nadzieją 15 tys. górników, którzy złożyli już podobne wnioski w sądach. Średnio domagają się od spółek węglowych po 27 tys. zł.
Waldemar Mróz, wiceprezes KHW, alarmuje: Po tym wyroku pozwy spadną na nas jak lawina. Będziemy musieli ogłosić upadłość. Bez pracy może zostać kilkadziesiąt tysięcy osób.
Ministerstwo Gospodarki przyznaje, że sprawa grozi upadkiem całego górnictwa. Z zapartym tchem czekamy na decyzję sądu- przyznaje wiceminister Paweł Poncyljusz odpowiedzialny za górnictwo. (PAP)