"Odszedł Mistrz" - pożegnanie prof. Barbary Skargi
Na cmentarzu ewangelicko-reformowanym w Warszawie pochowano wybitnego filozofa prof. Barbarę Skargę. W ostatniej drodze zmarłej towarzyszyli: rodzina, przyjaciele, przedstawiciele świata nauki i kultury.
25.09.2009 | aktual.: 25.09.2009 18:41
Urnę z prochami prof. Barbary Skargi złożono w grobie rodzinnym. Spoczęła obok rodziców i siostry - znanej aktorki Hanny Skarżanki.
- Była i pozostanie sumieniem narodu - tak o zmarłej mówił bp Zdzisław Tranda podczas ceremonii pożegnania, która odbyła się w kościele ewangelicko-reformowanym.
Ponad 10 lat w łagrach
Nawiązując do biografii zmarłej przypomniał, że ponad 10 lat życia prof. Skarga spędziła w więzieniu, w sowieckich łagrach i na zsyłce. - Do Polski wróciła bez nienawiści do oprawców, bez pragnienia odwetu, wróciła wolna od tego - podkreślił bp Tranda. Wspomniał jej słowa, że na nienawiści nigdy niczego nie zbudowano, bo nienawiść chce tylko poniżać. Podkreślił, że Skarga była nie tylko wybitnym etykiem-teoretykiem, ale także etykiem-praktykiem. - Wiele osób przychodziło do niej po radę. Zawsze miała dla nich czas - powiedział biskup. Przypomniał też ogromną skromność zmarłej.
Zaznaczył, że prof. Skarga wielokrotnie zabierała publicznie głos w ważnych sprawach nie szczędząc krytyki. - Była niezłomna - ocenił.
- Uczyła, jak żyć, by być w zgodzie ze sobą i z pełną odpowiedzialnością za siebie i za drugiego człowieka - podkreślił z kolei o. Jan Andrzej Kłoczowski, który chodził na wykłady prof. Skargi w kolegium dominikańskim w Krakowie. Jak mówił, na postawę filozoficzną i życiową zmarłej wpłynęło to, że była osobą, która sama "tak bardzo doświadczyła, jak bardzo można zniszczyć człowieka".
- Pani profesor odeszła, pozostawiając po sobie wielkie dzieło: nie tylko dzieło filozofa, ale też dzieło życia, niezłomnej postawy, które promieniowało i będzie nadal promieniowało na innych - mówił podczas uroczystości jeden z seminarzystów zmarłej, prof. Jacek Migasiński. Podkreślił, że prof. Skarga była najwyższym autorytetem nie tylko dla swoich uczniów, do których odnosiła się "z niesłychaną otwartością i życzliwością". - Po jej odejściu dominujące jest poczucie pustki - powiedział Migasiński.
Z kolei Adam Michnik, redaktor naczelny "Gazety Wyborczej", na łamach której Skarga publikowała swoje eseje, cytując obszerne fragmenty tekstów zaznaczył, że patrzyła ona na świat bez złudzeń. - Piętnowała z gniewem polską nikczemność, choć uczyła nas kochać ludzi" - podkreślił. Mówiąc o tekstach, jakie po sobie pozostawiła, powiedział, że prof. Skarga "nigdy nie odejdzie od nas, tak jak nigdy nie odeszli Mickiewicz i Słowacki". - Obyś nadal uczyła nas być lepszymi - dodał.
Wśród towarzyszących zmarłej w ostatniej drodze byli także m.in. były premier Tadeusz Mazowiecki, redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" ks. Adam Boniecki, były prezes Polskiego PEN Clubu Jacek Bocheński, rektor Uniwersytetu Warszawskiego prof. Katarzyna Chałasińska-Macukow.
Prof. Barbara Skarga urodziła się 25 października 1919 roku w Warszawie. Studiowała filozofię na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie, była uczennicą Henryka Elzenberga i Tadeusza Czeżowskiego. W czasie II wojny światowej była łączniczką Armii Krajowej. W 1944 r. aresztowana przez bolszewików, trafiła do więzienia, następnie do łagrów i na zsyłkę. Do kraju powróciła w 1955 r. Ukończyła studia na Uniwersytecie Warszawskim. Chciała pracować ze studentami, lecz ze względu na przeszłość łagrową nie pozwolono jej na to. Rozpoczęła pracę w Polskiej Akademii Nauk, gdzie przez ponad 30 lat prowadziła seminarium.
Jest autorką książek, takich jak m.in.: "Narodziny pozytywizmu polskiego 1831-1864", "Czas i trwanie. Studia nad Bergsonem", "Przeszłość i interpretacje", "Tożsamość i różnica. Eseje metafizyczne", "Ślad i obecność", "Człowiek to nie jest piękne zwierzę". Lata więzienia, łagrów i zsyłki opisała w książce "Po wyzwoleniu 1944-1956".
W 1995 roku została odznaczona Orderem Orła Białego. Była doktorem honoris causa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.
Prof. Barbara Skarga zmarła 18 września w Olsztynie; miała 90 lat.