Odsłonięto pomnik zmarłych tragicznie pilotów
Pomnik ku czci pilotów polskiej Straży Granicznej, którzy zginęli przed rokiem w katastrofie śmigłowca, odsłonięto na Białorusi w obwodzie brzeskim, przy granicy z Polską.
W uroczystościach rozpoczętych o godz. 13.00 czasu lokalnego (12.00 czasu polskiego) wzięli udział bliscy pilotów, przedstawiciele polskiej i białoruskiej straży granicznej, władz lokalnych i służb mundurowych oraz duchowni prawosławni i katoliccy.
Śmigłowiec "Kania" należący do Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej rozbił się podczas rutynowego lotu 31 października 2009 roku, po białoruskiej stronie granicy, w rejonie miejscowości Wysokaje. Zginęła cała trzyosobowa załoga śmigłowca: chor. Marcin Bezubik, chor. sztab. Bartłomiej Bartnicki i por. Andrzej Żukowski.
- Tragedia zmieniła na zawsze życie trzech rodzin, napełniła nas bólem i bezsilnością. Ciągle trudno pogodzić się nam z faktem, że nigdy nie zobaczymy ich twarzy - powiedziała Katarzyna Żukowska, siostra por. Andrzeja Żukowskiego.
Pomnik to granitowa stela z wycięciem w kształcie krzyża, na której znajdują się nazwiska pilotów i tablice po polsku i białorusku. Ustawiono go 25 metrów od granicy, tak by był widoczny z polskiej strony. Pomnik poświęcono i złożono pod nim kwiaty.
W trakcie uroczystości rozległa się salwa honorowa, lecący nisko nad ziemią białoruski śmigłowiec wystrzelił racę.
Rodziny pilotów podeszły też na miejsce katastrofy, znajdujące się nieco dalej od granicy i złożyły tam kwiaty.
- Pomnik, który został odsłonięty na granicy polsko-białoruskiej, symbolizuje przede wszystkim oddanie czci tym, którzy chronią granicę. Załoga polskiego samolotu zginęła w trakcie pełnienia tych zadań. Dzisiaj chronimy granicę wspólnie, z obu stron, dlatego ta tragedia nie jest sprawą polską, ale sprawą dwóch służb, wspólnej świadomości i pamięci o wspólnej granicy - powiedział rzecznik białoruskiego Państwowego Komitetu Granicznego Alaksandr Ciszczanka.
- Wszyscy, którzy dziś uczestniczyli w odsłonięciu pomnika, mieli możliwość nie tylko być na miejscu tragedii, ale też uczcić pamięć i wspomnieć tych, którzy wypełniali zadania dotyczące ochrony granicy i zginęli w trakcie pełnienia służby - podkreślił.
Rzecznik białoruskiej straży zapowiedział, że w dostępie do pomnika "nie będzie problemów ani ograniczeń". - Kwestie odwiedzania pomnika co rok w dzień tragedii są całkowicie możliwe do rozwiązania i w razie takiej chęci będziemy ją realizować - zapewnił.
Koszty związane z upamiętnieniem polskich pilotów pokryli oficerowie białoruskiej straży. - Bierzemy pod uwagę, że miejsce tragedii znajduje się na terytorium Białorusi, dlatego główne kwestie organizacji i zapewnienia postawienia tego pomnika wzięła na siebie strona białoruska - wyjaśnił Ciszczanka.
W uroczystościach wzięło udział ok. 200 osób, w tym rodziny pilotów, komendant główny polskiej Straży Granicznej płk. Leszek Elas i jego białoruski odpowiednik gen. Ihar Raczkouski, szefowie przygranicznych władz lokalnych i służb mundurowych; ordynariusz prawosławny Wojska Polskiego biskup Jerzy (Pańkowski) oraz ks. prałat Zbigniew Kępa - Dziekan Straży Granicznej w ordynariacie polowym, a także dyplomaci polscy i białoruscy.
Anna Wróbel